Pewnego dnia wszystkie dzieci na świecie równocześnie zatrzymują się na krótką chwilę. Początkowo wydarzenie umyka uwadze opinii publicznej, ale kilka godzin później sytuacja się powtarza. I tym razem dzieci nie tylko stają w miejscu, ale dodatkowo zaczynają mówić, wszystkie, na całym świecie, jedno słowo: Nadchodzimy.
Tak zaczyna się najtrudniejsze do tej pory śledztwo Instytutu Torchwood. Oprócz kosmitów przeciwnikiem tym razem są również politycy. Dawno pogrzebane tajemnice wracają, a główni bohaterowie sami stają się celem tych, którzy zrobią wszystko, by utrzymać sekrety przed światem.
Torchwood: Children of Earth to technicznie 3 sezon tego brytyjskiego serialu, w praktyce 5 odcinkowa mini-seria połączona z wcześniejszymi sezonami tylko postaciami głównych bohaterów. Sama seria jest spin-offem Dr Who. Lecz znajomość tego serialu nie jest wymagana by nadążyć za fabułą, również sam Doctor nigdy nie zaszczyca swoją obecnością serialu, choć samo Torchwood, a w szczególności kapitan Jack Harkness, pojawiają się kilkakrotnie w Doctorze. Serial opowiada o losach Instytutu Torchwood, tajnej organizacji założonej w 1879 roku przez królową Wiktorię (po jej spotkaniu z Doctorem), by bronić Imperium Brytyjskie przed kosmitami, oraz przejmować i badać technologię obcych. Ściślej zaś mówiąc, serial opowiada o Torchwood 3, znanym również jako Torchwood Cardiff od Walijskiego miasta, w którym mieści się jego siedziba i które charakteryzuje się faktem, że przez środek miasta przebiega wyrwa czasoprzestrzenna, przez którą na ziemię regularnie przedostają się różne istoty z innych planet i czasów.
Muszę przyznać, że pierwsze dwa sezony Torchwood nie są zbyt porywające. Serial ma swój klimat i bardzo dojrzałe jak na sf podejście do tematu, ale zwłaszcza w pierwszym sezonie cierpi na strasznie powolne tempo i praktycznie brak akcji. Drugi sezon jest już znacznie lepszy, ma wybuchy, ciekawsze odcinki i Jamesa Mastersa w roli czarnego bohatera. Niemniej nadal czegoś mu brakuje. Zostawia pewne poczucie niedosytu. W szczególności w finale (który i tak jest o niebo lepszy od tragicznego wręcz finału pierwszego sezonu). A później przychodzi CoE.
Sezon ma 5 odcinków które przedstawiają wydarzenia kolejnych pięciu dni kryzysu, składając się na jedną spójną historię. Całość zaczyna się spokojnie, jak każde inne śledztwo, by wkrótce eksplodować dramatyzmem i akcją. Seria jest ciekawa przez pierwsze trzy odcinki, ale dopiero ostatnie dwa stanowią o jej wielkości. Umiejętnie budowane napięcie wreszcie osiąga szczytowy punkt, a twórcy bardzo umiejętnie manipulują emocjami widza, prowadząc do świetnego zakończenia. Powiem wprost, jeśli ktoś spodziewa się klasycznego sf, gdzie bohaterowie na końcu rzucą żarcikiem i ruszą na kolejną misję, to się zawiedzie. Tutaj postacie stają przed zbyt dużą ilością trudnych pytań i dylematów bez dobrej odpowiedzi, zbyt wiele razy muszą wybierać mniejsze zło i płacić cenę za swoje zwycięstwa. W tym świecie nie można po prostu ocalić świata i pokonać tych złych. Co za tym idzie, CoE przekracza pewną niepisaną granicę produkcji sf. BSG często szło po krawędzi swoim klimatem i ciężarem niektórych scen, ale Torchwood przekracza wszelkie granice. I za to mu chwała.
W ostatecznym rozrachunku Torchwood: Children of Earth to jedno z najlepszych sf jakie miałem przyjemność oglądać i naprawdę warto po nie sięgnąć, nawet jeśli nie ma się zamiaru oglądać dwóch pierwszych sezonów. Sama fabuła nie powinna też nastręczać zbyt dużych problemów z nadążeniem, jako, że wątki z poprzednich sezonów są tu praktycznie nieobecne. 
Na koniec dodam, że w tej chwili emitowany jest czwarty sezon, Torchwood: Miracle Day, tym razem serial jest współfinansowany przez telewizję Starz (między innymi Spartacus i Camelot) i wyraźnie widać ten zwiększony budżet. Jest tu więcej akcji i rozmachu. Spora część akcji dzieje się w USA i sam styl też zmienił się na bardziej amerykański. Nie wydam ostatecznej oceny dopóki nie zobaczę całości, ale póki co jest świetnie. Zdecydowanie serial ma jeden z ciekawszych pomysłów na fabułę, jaki widziałem od dłuższego czasu. Pozostaje mieć nadzieję, że twórcy zdołają utrzymać poziom i zafundują równie mocne zakończenie, co w Children of Earth.