czwartek, 18 września 2014

Hobbit vs Rasizm

Jak powszechnie i bezsprzecznie wiadomo, brać fandomowa to jedna wielka banda seksistowskich rasistów. Bo jaki inny powód moglibyśmy mieć, by interesować się światami opartymi na średniowieczu, ba, czasami wręcz je idealizować. Jak wiadomo, średniowiecze to wstrętny okres, gdy biali mężczyźni okładali się nawzajem mieczami w ogólnej pogardzie dla sztuki i nauki, a kobiet to nie wypuszczano z kuchni. A jak już się wypuściło, to zaraz jakiś zbój porwał i biali mężczyźni mieli okazję do kolejnej przygody, by takową niewiastę, niczym jakiś rekwizyt, ratować z kłopotów. Co za tym idzie, wszyscy którzy lubią Władcę Pierścieni, Grę o Tron, czy (Cthulhu broń) Conana, to jak nic seksistowscy rasiści. Ale na szczęście, coś się w świecie fantasy ruszyło, kampania przeciw rasizmowi, poprowadzona przez jednego z guru współczesnego kina fantasy, Petera Jacksona.

Swego czasu Star Trek przeszedł do historii sceną po prawej. Był to pierwszy pocałunek białego mężczyzny i czarnej kobiety w amerykańskiej tv. Niestety minęły dekady i sf (a w szczególności sam Star Trek) przestało być na pierwszej linii postępu w kwestii równości. Na szczęście pałeczkę przejęła fantasy i oto Hobbit. Pustkowia Smauga zapewnił nam wątek miłości ponad podziałami rasowymi. Tauriel i Kili, dwójka młodych kochanków w świecie, który nie toleruje ich związku. Naprawdę wzruszyłem się w tej sali kinowej i pomyślałem sobie: Jak to dobrze, że już nie ma rasizmu w świecie fantasy. Niestety później przeczytałem komentarze na forach internetowych (robię to rzadko, ze względu na sympatię, jaką darzę swoje szare komórki, niestety tym razem nie dało się uciec) i nie uwierzyłem własnym oczom. Herezja! Hańba! I dużo gorsze słowa padały z wszystkich stron. Przecież wszyscy wiedzą, że elfy i krasnoludy nie mogą mieć wątku miłosnego. I zadałem sobie pytanie: czemu? Przecież nikogo nie oburzało, kiedy inny brodaty jegomość (Aragorn) zapałał odwzajemnioną miłością do elfki. I to księżniczki, a nie zwykłej leśnej panny. Więc jak to? Aragornowi wolno, a Kiliemu już nie? A w czym Kili jest gorszy? Bo niższy, bo krasnolud? Otóż to. Wyszło szydło z worka, człowiekowi wolno, ale krasnolud łapy precz. Toż to jawna dyskryminacja, rasizm, wertykalizm nawet!!! (tak, wertykalizm faktycznie oznacza coś zupełnie innego)
I rozglądam się dalej i co widzę? Krasnoludy do jaskiń, elfy na drzewa! Jawna segregacja rasowa i to na każdym kroku. Krasnolud nie może popijać wina i tańczyć z driadami, a elf sączyć piwa w jaskini, pracując nad wiertłem parowym. A czy ktoś spytał tego elfa i tego krasnoluda, co oni chcą robić i w kim się kochać? Nie! A czemu? Bo elfy i krasnoludy nie istnieją. Co więcej, według mojej wiedzy, nigdy nie istniały. A to oznacza, że mogą robić, co tylko zamarzy się autorowi.
Jasne, ktoś zaraz powie: Ale czy taki niekrasnoludzki krasnolud to nadal krasnolud, czy już niski, brodaty elf? Dobre pytanie, a odpowiedź brzmi: Jest dokładnie tym, czym nazwał go autor, bo ani on, ani krasnoludy, ani elfy nie istnieją. W tym wypadku autorem jest Peter Jackson i on powiedział, że ma być tak. Gdyby trzymał się bardziej wizji Tolkiena, mielibyśmy krasnoludy w kolorowych wdziankach, które popijają wino grając na fletach. Więc w zestawieniu, sądzę, że wyszliśmy zdecydowanie na plus.
Więc, zanim następnym razem powiesz, że coś nie pasuje do elfów czy krasnoludów, pamiętaj: Elfy i krasnoludy nie istnieją! I dobrze, bo w przeciwnym razie fandom fantasy byłby straszną bandą rasistów.

Jeśli o mnie chodzi, to mam do tego wątku całkowicie obojętne podejście. Pasował do historii opowiadanej przez PJ, ale jakoś się nie wybijał. Za to reakcje internautów były i nadal są naprawdę wspaniałe.




To tyle na dzisiaj, od przyszłego miesiąca wrócę do częstszych aktualizacji, wraz z rozpoczęciem sezonu serialowego. W tym roku mamy aż pięć serii na podstawie komiksów więc pewnie będę je podsumowywał na końcu każdego miesiąca.