środa, 4 listopada 2015

Październik z serialami

I oto wracamy do standardowego programu. Mamy październik, co oznacza, że seriale ruszyły pełną parą.

Zacznijmy od Gotham, miasta w którym na pewno nikt nie chciałby spędzić wakacji. Muszę przyznać, że w tym serialu naprawdę dużo się dzieje. Nowe postacie, nowe wątki, całkowicie nowa sytuacja. Gotham w pierwszym sezonie miało sporo problemów, ale widać, że twórcy wyciągnęli z nich wnioski i poszli w kierunku tych rzeczy, które im wychodziły. Które odróżniają ten serial od innych serii policyjnych. I tak, przede wszystkim, samo miasto nadal pozostaje cudownie przedstawione. To chyba najlepsza wizja Gotham jaką widziałem, perfekcyjnie balansująca pomiędzy przerysowaniem Burtona i nijakim realizmem Nolana. Podobnie czarne charaktery, choć barwne i komiksowe, pozostają wielowymiarowymi i realistycznymi. Nie istnieje żadna wersja Pingwina i Nigmy (ani w filmach, ani w komiksach) która choćby zbliżyła się do bohaterów tej serii. I fakt, że w tym sezonie serial postanowił skoncentrować się jeszcze bardziej na czarnych charakterach pokazuje, że twórcy zdają sobie z tego sprawę.  Oczywiście nie wszystko jest doskonałe. Przez tych sześć odcinków serial miał kilka potknięć, zwłaszcza w drugim odcinku, myślę, że wszyscy wiedzieliśmy, że serial lecący na FOXie nie spali autobusu pełnego nastolatków, co całkowicie zabiło napięcie. Niemniej, mimo tych i podobnych minusów, całość drugiego sezonu Gotham póki co zdecydowanie wychodzi na plus. Fabuła jest spójna, nowe postacie interesujące, cały czas czuć, że to wszystko jest tylko częścią większej układanki, zagrzebanej w historii miasta. Pojawiają się wątki wskazujące, że Wayneowie nie byli zbyt dobrymi ludźmi, przez większość swojej historii. Bruce wreszcie zaczął prawdziwe szkolenie. Do tego w ostatnich odcinkach sezonu twórcy zaczęli zbaczać w naprawdę mroczne terytoria, szczególnie w 6 odcinku. I do tego wszystkiego Vic Mackey z The Shield zakłada Strike Team. Jeśli twórcy czegoś nie zepsują, widzę przed Gotham świetlaną przyszłość (znaczy przed serialem, faktyczne miasto jest zgubiona).

Agents of SHIELD wywołuje u mnie mieszane uczucia. Wątek Inhumans naprawdę mi się podoba, poszli na całego z zastąpieniem nimi mutantów i to dobrze. Byłoby fajnie zobaczyć trochę więcej wątków pokazujących wpływ tego na świat, a nie tylko pojedyncze tajne agencje. Tymczasem wątek pogoni za Wardem póki co mnie nie przekonuje. Cały plan Huntera był całkowicie idiotyczny. Jeśli można w ogóle użyć słowa plan na: "mam nadzieję, że zobaczę jego, zanim on zobaczy mnie". Ale moim największym rozczarowaniem był najnowszy, piąty odcinek, zdradzający, co działo się z Jemmą. Odpowiedź brzmi: nic. Dymowy potwór z Losta i kolejny nudny trójkąt miłosny. Ale poza tym, pod koniec odcinka miałem wrażenie, że Jemma i pan z NASA żyli sobie dosyć sielankowo. Oglądali wschód słońca i w ogóle, ale niestety nie byli w stanie obydwoje biec naraz w kierunku portalu. Bo powszechnie wiadomo, że kiedy atakuje dymowy potwór, tylko jedna osoba jest w stanie biec w kierunku portalu. Co gorsza, po drugiej stronie, na kilka dni całkowicie zapomniała o tym, by powiedzieć komuś o swoim ukochanym, który utknął na innej planecie z dymowym potworem, który zasypie go piaskiem, lub zmusi do samobójstwa. Jedno z tych, chyba, ponieważ powody. Więc podsumowując, po pierwszych pięciu odcinkach, wątek Inhumans świetny, cała reszta zdecydowanie gorzej.

I kolejna seria, która wywołuje u mnie mieszane uczucia. Ogólnie jest fajnie. Fabuła stała się bardziej spójna, wątki się rozwiązały, Flash stał się bohaterem na cześć którego robi się parady. Pojawiła się nawet Ziemia 2. Z drugiej strony, ojciec Barrego zszedł ze sceny, jakby wiedział, że gra w serialu, który nie pomieści kolejnej postaci. Do tego nasi bohaterowie awansowali z nielegalnego przetrzymywania ludzi, do zabijania ich. To jak odwrotna fabuła Arrow. Choć nie, bezprawne przetrzymywanie też nadal praktykują. I po całym gadaniu o poprawie zabezpieczeń w Star Labs, ludzie nadal wchodzą tam, jak gdyby nigdy nic. Inną kwestią jest tu Cold. Wiem, że muszą ocieplić jego wizerunek zanim dołączy do Legends of Tomorrow i faktycznie podoba mi się, że poszli bardziej komiksową drogą "rabusia, ale nie mordercy", ale wydaje mi się to strasznie naciągane. Ten Cold którego spotkaliśmy po raz pierwszy, był bezwzględnym zabójcą. To strasznie dziwne, że nagle bez wyraźnego powodu, przesunął się na pozycję anty-bohatera. Więc to tyle czepiania się, ogólnie serial trzyma poziom wypracowany pod koniec poprzedniego sezonu i oby tak dalej.

Źle się dzieje z Star City. I to naprawdę źle. Jeśli Gotham jest Baltimore  świata komiksów, to Star City właśnie spadło do poziomu Detroit. Wszyscy wyjeżdżają, policja nie działa, jedyna duża firma stoi na granicy bankructwa. Nie sądziłem, że to możliwe, ale chyba z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wolałbym mieszkać w Gotham. Ale są też pozytywy, oto na scenę wkroczył nowy lepszy Arrow. W sensie Green Arrow, taki prawdziwy, komiksowy. Wciąż trochę brakuje mu na froncie poczucia humoru, ale w sumie, obecny komiksowy Oliver też nie jest, aż takim komediantem. Niemniej trzeba przyznać, że ta seria zrobiła się dużo bardziej komiksowa, z tajną bazą i całym oddziałem postaci w kostiumach. Naprawdę czuć, że to uniwersum się poszerza. Minusem tego rozwoju jest fakt, że podobnie jak we Flashu widać tu wyraźnie budowanie do Legends of Tomorrow. Tak Palmer żyje i tak Sarah wróciła i poczuje się lepiej, wiemy to, bo obydwoje byli w trailerze LoT. To naprawdę zabija dramatyzm tych wątków. Niemniej tak po za tym, ten sezon zaczął się naprawdę dobrze. Poza nudnym jak zawsze wątkiem wyspy, sytuacja wygląda całkiem fajnie. Dodali prawie Mr Terrifica i nowego, bardziej magicznego wroga, Oliver wreszcie ogarnia też swoje życie poza kostiumem (co ciekawe, wątek kandydowania na burmistrza jest wzięty prosto z komiksów, i to z dwóch różnych historii o tej postaci), ogólnie jest dobrze, mam tylko nadzieję, że nie zepsują tego tak, jak ostatnio.
Czepianie się: Oni naprawdę muszą przestać wpychać Hala Jordana do historii, która nie będzie go zawierać. To za każdym razem robi mi nadzieję. Zwłaszcza w tej scenie w barze w pierwszym odcinku, wszyscy wiemy, że Hal Jordan by się wtrącił.

Więc to tyle, w tym miesiącu nie ma żadnych dodatkowych seriali, bo wszystko dopiero się zaczyna, niemniej mam nadzieję, że już za miesiąc się to zmieni.