Jest lepiej niż było.
Oczywiście ten sezon bardziej odszedł od fabuły książki. Ale według mnie w większości przypadków wyszło to serii na dobre. Patrząc z punktu widzenia samego serialu, fabuła stała się strasznie rozlazła, ale to akurat wina książek. Twórcy i tak zdołali całkiem ładnie z tego wybrnąć, dzięki bitwie o Królewską Przystań, która nadała całemu sezonowi pewnej spójności. Ale po kolei. Zacznijmy jednak od rzeczy, które niezbyt wyszły:
Robb Stark i historia jego miłości do seksownej pielęgniarki odcinającej ludziom kończyny... Ten wątek był tak absurdalnie nudny. Właściwie nic się w nim nie działo, a do tego sam Robb zdołał ostatecznie sprowadzić całą sytuację do wyboru między kobietą a mostem. Całkowicie ignorując przy tym takie elementy sytuacji jak honor, lojalność czy fakt, że Freyowie stanowią sporą część jego armii. To ostatnie nie było w sumie tak trudne, zwłaszcza, że sami Freyowie gdzieś się zapodziali, pewnie siedzą na tym swoim niezbyt istotnym dla wojny moście.
![]() |
Wojna? Honor? Lojalność? Wow, spójrzcie na ten tyłek! |
![]() |
GDZIE SĄ MOJE SMOKI!? |
Dany większość czasu groziła ludziom ogniem i zachowywała się jak swój brat. Potem płakała za smokami. Czarnoksiężnicy okazali się jednym facetem uzbrojonym w moc kopiowania się. Dom nieśmiertelnych okazał się nie zawierać faktycznych nieśmiertelnych. Jedyne pozytywy to Nicholas Blane w roli Króla Przypraw, krótki powrót Drogo i oczywiście same smoki.
![]() |
Najlepszy szpieg Nocnej Straży. |
Teraz przejdźmy do tego, co dobre, a tego było zdecydowanie więcej. Po pierwsze cały wątek Theona. Uwielbiam postacie tragiczne, a on jest jedną z najtragiczniejszych postaci w dziejach tv (obok Shanea z The Shield). Alfie Allen doskonale odegrał postać zamotanego, nadmiernie ambitnego księcia, którego każdy krok okazuje się być krokiem w niewłaściwą stronę. Począwszy od konfrontacji z własny ojcem, skończywszy na wspaniałej przemowie na końcu.
![]() |
Tywin Lannister przybywa na ratunek. |
Niemniej Tywin to nie wszystko, właściwie każdy element historii Aryi w tym sezonie był wspaniały. Od rozmowy o tym, kiedy mamy do czynienia z bitwą, poprzez śmierć Yorena i wygląd Harrenhal, aż po postać Jaqena. Jasne, można się czepiać. Zdecydowanie brakuje mi Łasicowej Zupy. Przedstawienia horroru wojny rozpętanej przez królów, czy przemiany jaką Arya przechodzi w Harrenhal w książkach. Co więcej serial niezbyt dobrze tłumaczy, czemu Gorąca Bułka i Gendry uciekli z Aryą, zamiast zostać w bezpiecznym zamku, ale to już szczegóły.Ostatecznie dobrych rzeczy jest wystarczająco dużo, by zadośćuczynić za braki.
![]() |
Filozofia, taktyka, polityka i żarty. Czego chcieć więcej? |
Co więcej wydarzenia w stolicy, połączone z wątkiem Stanisa, stanowiły wyraźny kręgosłup tego sezonu, nieuchronnie prowadząc do wielkiego finału w postaci bitwy o Czarny Nurt.
A ta, choć nie tak widowiskowa jak w książkach, w dalszym ciągu pozostawała czymś właściwie niespotykanym w telewizji. Jednym z najlepszych pojedynczych odcinków serialu, jaki widziałem w życiu.Trudno jest napisać o tym więcej, nie chwaląc po kolei każdej sceny z udziałem Tyriona, Bronna, Varysa, Sansy czy nawet Shae.
Do tego oczywiście dochodzi wszystko po środku, Renly, Stannis, Jaime itd. itp. Ogólnie ten sezon był większy, bardziej widowiskowy, bardziej monumentalny i ogólnie, po prostu lepszy. Twórcy ewidentnie czuli się pewniej i pozwalali sobie na więcej i dobrze. Bo to co działa w książce nie zawsze działa w serialu. Co najważniejsze, druga książka podobała mi się mniej niż pierwsza, więc już sam fakt, że uczynili lepszy sezon mimo gorszego materiału źródłowego świadczy najlepiej o tym, że D&D wiedzą co robią. I to zakończenie. Zostaje tylko czekać na trzeci sezon.
![]() |
Sup? |