Będę szczery, osobiście odczuwam poważny niedosyt po tym odcinku. A właściwie po całym sezonie. Po prostu jako wielbiciel książek mam poczucie, że przerwaliśmy w najciekawszym momencie (jak 5 tom). Z licznych wydarzeń, które całkowicie zmieniają stan gry doczekaliśmy się tylko dwóch, zdobycie armii przez Daenerys i oczywiście Czerwonego Wesela. Trochę mało, w porównaniu z książką. Choć udało mi się odgadnąć na czym skończy się większość z wątków (Dany zdołała mnie zaskoczyć). Niemniej nad całością sezonu zastanowię się w innym wpisie. Tu skupię się na tym, co zobaczyliśmy w tym tygodniu, więc:
Ten odcinek świetnie podsumował zeszłotygodniową rzeź. Scena z ciałem Robba i głową wilkora. Zemsta Aryi. Opowieść Branna o każe za złamanie prawa gościnności. Tywin starający się usprawiedliwić mord. I co najważniejsze dla mnie, hasło Tyriona o tym, że Północ nie zapomni tego, co się stało.
"Północ Pamięta!"
Niemniej chętnie zatrzymałbym się nad pewną kwestią, poruszoną w tym odcinku. Tywin w pewnym momencie pyta, dlaczego zabicie tysięcy ludzi w bitwie jest bardziej szlachetne, niż zabicie kilku tuzinów przy kolacji. To świetne pytanie, choć sformułowane w ten sposób, daje dosyć łatwą odpowiedź. Szlachetność czynu jest bardzo łatwa do określenia według standardów Westeros, Czerwone Wesele było zdradą i do tego złamaniem Prawa Gościnności. W świecie, gdzie nie ma policji i niezawisłych sądów, honor i tradycja są konieczne do zapewnienia bezpieczeństwa. Podczas podróży w tym świecie większość czasu idziesz po bezdrożach, zatrzymując się na noc u przypadkowych gospodarzy. Zarówno ty jak i oni musicie się czuć bezpieczni, kiedy przyjmują cię pod dach. Tego bezpieczeństwa nie zapewni państwo, czy strach przed karą ludzką. W środku puszczy możecie się pozabijać nawzajem i nikt nawet nie będzie wiedział, że coś się stało. Dlatego konieczne jest wyższe prawo, prawo boskie, narzucone przez tradycję. Historyjka Branna mówi tutaj wszystko, bogowie nie przeklęli kucharza za morderstwo, ale za złamanie tradycji. Bo zamach na Prawo Gościnności, to zamach na sam fundament społeczeństwa Westeros. Może się zdawać, że akurat Tywin byłby bardziej wyczulony na podobny precedens. Jeśli Freyowie mogą bezkarnie zdradzić i zamordować Króla Północy, co powstrzyma ich przed powtórzeniem tego czynu z Lannisterami?

W niezaprzeczalny sposób, zbrodnia Freyów ocaliła niezliczone życia. I to jest najciekawszy element historii opowiadanej przez Martina, nic nie jest tu moralnie jednoznaczne. Spotkałem się wręcz ze stwierdzeniem, że głównym czarnym charakterem jest Daenerys, ponieważ chce sprowadzić na Siedem Królestw ogień i krew. Nie zgadzam się z tym w pełni, ale nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to bzdura.
Another One Bites The Dust:
RIP przypadkowy żołnierz Freyów zabity przez Aryę. I tak zaczyna się faktyczna kariera najfajniejszej socjopatki Westeros. Opóźnili to o jeden sezon, ale nadal zostawili motyw z użyciem monety i w sumie fakt, że powodem zabójstwa była zemsta lepiej pasuje do postaci Aryi.
Przemyślenia:
- Sława Poda nadal za nim podąża, sądząc po reakcji dam dworu na jego osobę.
- Miło było widzieć choć przez chwilę, że Tyrion i Sansa naprawdę się dogadywali... Szkoda, że Czerwone Wesele wszystko zepsuło.
- Joff jest coraz bardziej poza kontrolą, ewidentnie już tylko Tywin potrafi nad nim zapanować.
- O wątku Theona rozpiszę się szerzej w podsumowaniu sezonu, niemniej, Ramsey nadal kojarzy mi się z psychopatycznym Doctorem. Ma ten sam poziom entuzjazmu i spontaniczności. I wreszcie dostaliśmy Fetora.
- Yara rusza na ratunek. To zmiana w porównaniu z książką i to taka, która zapowiada się całkiem ciekawie.
- Brama pod Murem wyglądała absurdalnie mało widowiskowo, w porównaniu z opisem z książek.
- Jon dzielnie poszedł w ślady swego ojca Boromira... Trzy strzały to chyba lekka przesada, ale z pewnością wyraźnie pokazała, że to koniec. Nie powinno się wkurzać rudych uzbrojonych w łuki.
- Czarny Zamek i wszystkie tamtejsze postacie wróciły!
- Wątek Stannisa wreszcie wrócił na właściwą drogę. Powodzenia Gendry!
- Finałowa scena robiła wrażenie, ale nie tak duże jak finały pierwszych dwóch sezonów. Ale mam wrażenie, że finał następnego sezonu wbije ludzi w ziemię.
I tak kończy się 3 sezon Gry o Tron. Niedługo wpis podsumowujący całość, a na razie: