Czasami, rzadko ale jednak, zdarza się człowiekowi trafić na film, który sprawia, że jedynym słowem, które przychodzi do głowy jest słowo: zajebisty. Takim właśnie filmem jest Attack the Block.
Witamy w Londynie, skurwysynu!
Oto Londyn po raz kolejny staje się centrum kosmicznej inwazji. Wielkie małpoludy ze świecącymi kłami napastują spokojnych obywateli i pożerają przypadkowych policjantów. Kto tym razem przybędzie na ratunek niewinnym? Czy Doctor? Nie. Niestety Doctor zajęty jest czymś innym. Instytut Torchwood najwyraźniej nadal tkwi w USA. Nawet Kapitan Brytania okazuje się nieosiągalny. Ale na szczęście dla londyńczyków, na miejscu są ludzie gotowi ryzykować życiem, by skopać kilka kosmicznych tyłków. Oto oni:
Uzbrojeni w pałki, kije, fajerwerki i obowiązkową katanę, nasi młodociani bohaterowie ruszają do walki i jest to walka naprawdę widowiskowa i zapadająca w pamięć.
To dzielnica bloku, a nikt nie zadziera z blokiem, kumasz?
Najsilniejszym punktem filmu, są zdecydowanie bohaterowie. Twórcy nie próbowali uczynić ich grzecznymi i sympatycznymi. W otwierającej scenie napadają oni bezbronną kobietę. Na dalszym etapie wykazują całkowity brak poszanowania i zrozumienia dla czegokolwiek, co wiąże się z odpowiedzialnością i normami społecznymi.
To młodzi, pozbawieni perspektyw chuligani, którzy spędzają czas paląc trawkę, grając na Xboxie i napadając ludzi. Szacunek zdają się przejawiać tylko dla uzbrojonego gangstera. Ich język i styl bycia w filmie jest całkowicie przekonujący i realistyczny. Co za tym idzie, to ci faceci na widok których większość ludzi przechodzi na drugą stronę ulicy, w obawie, że go pobiją i oplują. Koszmar każdego nauczyciela czy przedstawiciela służb porządkowych. I to wywołało w Anglii wiele kontrowersji. Film oskarżono o gloryfikowanie młodocianych przestępców. Osobiście nie mogę się z tym zgodzić. Ten film ich nie gloryfikuje, jedynie przedstawia jako ludzi. Prawdziwych, realnych młodych ludzi (którzy przypadkiem walczą w hordą kosmitów). Bez ubarwiania i moralizatorstwa. Równie dobrze można stwierdzić, że Gra o Tron gloryfikuje bandytów i gwałcicieli, którzy wylądowali w Nocnej Straży.
Są kurduplowate, ślepe i na dodatek dostają wpierdol od gówniarz.
Nasi bohaterowie nie są więc sympatyczni, ale są na tyle interesujący, by łatwo się do nich przywiązać. Zwłaszcza Moses, przywódca bandy, stoicki i poważny, kojarzył mi się z młodym Denzelem Washingtonem (w tych filmach, w których gra on twardziela i jest faktycznie dobry). Podczas trwania filmu nasi bohaterowie uciekają przed policją, uzbrojonymi gangsterami i kosmitami. Kradną radiowóz, wysadzają część bloku, wypalają sporo trawki i ogólnie robią wszystko, co konieczne, by przetrwać noc ze stylem.
Ogólnie Attack the Block to szybki, pełny akcji film, z mocnym językiem, wstrętnymi kosmitami, masą pościgów, szalonych akcji i wspaniałym klimatem. Który równocześnie ma coś więcej. Dodaje pewien komentarz na temat stosunków społecznych współczesnego blokowiska. I co najważniejsze, komentarz ten jest nienachalny, pozbawiony moralizatorstwa. Nie potrzebuje go. Wystarczy, że pokazuje jak jest. Film naprawdę godny polecenia i, co tu dużo mówić. Po prostu zajebisty.
Get that snitch,
OdpowiedzUsuńGet the strap,
Don't give a FUCK,
Brap Brap Brap!
W pełni zgadzam się z Guziorecenzją. Warto wspomnieć o niebanalnej ścieżce dźwiękowej. Robi klimat i komentarz jednocześnie.