poniedziałek, 26 marca 2012

Attack the Block, czyli blokersi kontra obcy

Czasami, rzadko ale jednak, zdarza się człowiekowi trafić na film, który sprawia, że jedynym słowem, które przychodzi do głowy jest słowo: zajebisty. Takim właśnie filmem jest Attack the Block.

Witamy w Londynie, skurwysynu!
Oto Londyn po raz kolejny staje się centrum kosmicznej inwazji. Wielkie małpoludy ze świecącymi kłami napastują spokojnych obywateli i pożerają przypadkowych policjantów. Kto tym razem przybędzie na ratunek niewinnym? Czy Doctor? Nie. Niestety Doctor zajęty jest czymś innym. Instytut Torchwood najwyraźniej nadal tkwi w USA. Nawet Kapitan Brytania okazuje się nieosiągalny. Ale na szczęście dla londyńczyków, na miejscu są ludzie gotowi ryzykować życiem, by skopać kilka kosmicznych tyłków. Oto oni:
Uzbrojeni w pałki, kije, fajerwerki i obowiązkową katanę, nasi młodociani bohaterowie ruszają do walki i jest to walka naprawdę widowiskowa i zapadająca w pamięć.

To dzielnica bloku, a nikt nie zadziera z blokiem, kumasz?
Najsilniejszym punktem filmu, są zdecydowanie bohaterowie. Twórcy nie próbowali uczynić ich grzecznymi i sympatycznymi. W otwierającej scenie napadają oni bezbronną kobietę. Na dalszym etapie wykazują całkowity brak poszanowania i zrozumienia dla czegokolwiek, co wiąże się z odpowiedzialnością i normami społecznymi.
To młodzi, pozbawieni perspektyw chuligani, którzy spędzają czas paląc trawkę, grając na Xboxie i napadając ludzi. Szacunek zdają się przejawiać tylko dla uzbrojonego gangstera. Ich język i styl bycia w filmie jest całkowicie przekonujący i realistyczny. Co za tym idzie, to ci faceci na widok których większość ludzi przechodzi na drugą stronę ulicy, w obawie, że go pobiją i oplują. Koszmar każdego nauczyciela czy przedstawiciela służb porządkowych. I to wywołało w Anglii wiele kontrowersji. Film oskarżono o gloryfikowanie młodocianych przestępców. Osobiście nie mogę się z tym zgodzić. Ten film ich nie gloryfikuje, jedynie przedstawia jako ludzi. Prawdziwych, realnych młodych ludzi (którzy przypadkiem walczą w hordą kosmitów). Bez ubarwiania i moralizatorstwa. Równie dobrze można stwierdzić, że Gra o Tron gloryfikuje bandytów i gwałcicieli, którzy wylądowali w Nocnej Straży.

Są kurduplowate, ślepe i na dodatek dostają wpierdol od gówniarz.
Nasi bohaterowie nie są więc sympatyczni, ale są na tyle interesujący, by łatwo się do nich przywiązać. Zwłaszcza Moses, przywódca bandy, stoicki i poważny, kojarzył mi się z młodym Denzelem Washingtonem (w tych filmach, w których gra on twardziela i jest faktycznie dobry). Podczas trwania filmu nasi bohaterowie uciekają przed policją, uzbrojonymi gangsterami i kosmitami. Kradną radiowóz, wysadzają część bloku, wypalają sporo trawki i ogólnie robią wszystko, co konieczne, by przetrwać noc ze stylem.
Ogólnie Attack the Block to szybki, pełny akcji film, z mocnym językiem, wstrętnymi kosmitami, masą pościgów, szalonych akcji i wspaniałym klimatem. Który równocześnie ma coś więcej. Dodaje pewien komentarz na temat stosunków społecznych współczesnego blokowiska. I co najważniejsze, komentarz ten jest nienachalny, pozbawiony moralizatorstwa. Nie potrzebuje go. Wystarczy, że pokazuje jak jest. Film naprawdę godny polecenia i, co tu dużo mówić. Po prostu zajebisty.

 

1 komentarz:

  1. Get that snitch,
    Get the strap,
    Don't give a FUCK,
    Brap Brap Brap!

    W pełni zgadzam się z Guziorecenzją. Warto wspomnieć o niebanalnej ścieżce dźwiękowej. Robi klimat i komentarz jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń