czwartek, 20 października 2011

Doctor Who, sezon 6

Sezon szósty Doctora Who dobiegł końca. Był to najlepszy sezon w historii tego serialu, idźcie go obejrzeć. Koniec.
No dobra, odrobina więcej. Sezon ma spójną fabułę (gorzej z jej jakością, ale o tym później), świetne odcinki (Doctors Wife ze scenariuszem Neila Gaimana, jest absolutnie genialne), aż dwa finały (drugi trochę słabszy) i ogólnie, wszystko co najlepsze. Oczywiście, nie jest on doskonały. Główna fabuła jest dziurawa jak sito i ma mniej logiki niż nie jedna sesja wymyślona przeze mnie na poczekaniu. Brakuje też naprawdę dobrego czarnego charakteru. Jasne Silence są świetni, ale pozostają bezosobową siłą, reprezentowaną, przez niezbyt charyzmatyczną starszą panią. Poza tym, jedyna konkretna historia do której mogę się przyczepić, to ta o plastikowych ludziach. Była ciekawa ale zbyt rozwleczona, jeden odcinek w pełni by tam wystarczył. Za to druga połowa sezonu miała kilka odcinków, które aż się proszą o zaadaptowanie na przygodę do Zew Cthulhu. I dużo River Song, to zawsze jest pozytyw dla tego serialu.
Dobra, a teraz odrobina czepiania się z udziałem spoilerów, więc ostrzegam.
Absurd, absurd i jeszcze raz absurd. Na plus mogę powiedzieć, że było lepiej niż w finale poprzedniego sezonu, ale naprawdę trudno będzie twórcom przebić idiotyzm i absurdalność tamtego finału (zbudujmy super pułapkę na Doctora, którą da się otworzyć sonicznym śrubokrętem... co może pójść nie tak? przecież to wcale nie jest jak zbudowanie pułapki na Wolverina, którą da się przeciąć adamantowymi pazurami... a to chyba był najmniej głupi element tamtego odcinka). Mimo wszystko, dobrze też nie było. Ten sezon opierał się na dwóch, połączonych ze sobą wątkach, śmierci Doctora i Melody Pond. Ale w rzeczywistości opierał się na tym, że Silence są bandą niekompetentnych idiotów. Jeśli ich głównym celem było zabicie Doctora, to czemu po prostu go nie zabili? Z zaskoczenia, póki nie wiedział o ich istnieniu? Zamiast tego porwali jego towarzyszkę (przy okazji pozwolili Doctorowi dokonać holokaustu na własnej rasie), uknuli tą super intrygę, by odebrać jej dziecko i zmienić w broń. Przy okazji zużyli olbrzymie ilości zasobów na obronę przed kontratakami Doctora. A wszystko to, by stworzyć jedną pewną okazję do zabicia Doctora, która i tak się nie udała. Jeden mój znajomy stwierdził, że może potrzebny jest Władca Czasu, by zabić Doctora, ale w 4 sezonie Doctor się utopił. Woda w Tamizie chyba nie jest Władcą Czasu. Co więcej, przepowiednia mówi o upadku jedenastego, czy to nie oznacza, że samo zmuszenie go do kolejnej regeneracji powinno ją unieważnić? Co więcej, po całym trudzie włożonym w zrobienie z Melody super zabójcy i tak musieli ją zmusić do ubrania tego skafandra, a nawet wtedy pociągneła za spust tylko dlatego, że w przeciwnym wypadku zniszczyłaby pół wszechświata. Jak dla mnie, to wyjątkowo nie efektywne użycie środków. A przy okazji Melody, jak to jest, że najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa Amy, będąca psychopatycznym Władcą Czasu próbującym zabić Doctora, nie zorientowała się, że Amy żyje przy wyrwie czasowej i jej życie jest bez sensu. Co więcej, jakimś cudem zawsze rozmijała się z Doctorem. Już pominę to, jak Amy magicznie nagle przypomniała sobie wydarzenia ostatniego odcinka wiele miesięcy, a może i lat po tym, jak była świadkiem śmierci Doctora. A wracając do przepowiedni, to równie dobrze można ją odebrać jako zapowiedź śmierci Doctora. Zapadnie cisza to naprawdę niezbyt konkretny opis nadchodzących wydarzeń.
Mógłbym tak jeszcze długo, bo naprawdę jest o czym pisać, ale ograniczę się do jednego. Czasoprzestrzeń jest cholernie głupia, jeśli dała się nabrać na oszustwo Doctora. Serio, można by pomyśleć, że istotą tego stałego punktu w czasie będzie koniec istnienia Doctora. Tym czasem, istotą był fakt, że Doctor i River tam byli i River strzeliła w kierunku Doctora, zabijając (można tu mówić o zabiciu?) maszynę wyglądającą jak Doctor. Tak, to naprawdę prawie to samo.
I żebyśmy się nie zrozumieli źle, jestem w stanie wytknąć temu tak dużo błędów, bo to świetny serial. Gdybym go nie kochał, nie marnowałbym czasu na szukanie tych dziur. Jak dla mnie, tak długo jak same odcinki są świetne, dużą fabułę mogę ignorować. I kto wie, może następny sezon znajdzie jakieś znośne wytłumaczenie, dla tego wszystkiego, poczynając od eksplozji TARDIS. W związku z czym, naprawdę uważam, że temu sezonowi brakowało tylko i wyłącznie jednej rzeczy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz