niedziela, 26 lutego 2012

Star Trek dla początkujących, część pierwsza czyli świat

Kosmos. Ostateczna granica.

Dziś postanowiłem sięgnąć po absolutnego kolosa. Prawdziwego krakena sf. Star Trek. 11 filmów, 5 seriali, 1 kreskówka, niezliczone książki, komiksy (w tym kilka dziwnych) i gry. Jedna z największych sag w dziejach. I to jest jej główny problem. Często zdarza mi się słyszeć od ludzi, że chętnie sięgnęliby po Star Trek, ale nie mają pojęcia od czego zacząć, a sama ilość tytułów ich przytłacza. Stąd pomyślałem, że ułatwię trochę sprawę. Niemniej kiedy zabrałem się za konkrety, okazało się, że jest tego za dużo jak na jeden wpis. Dlatego będą dwa, w tym wyjaśnię ogólnie, o co chodzi, skąd się to wzięło i z czym się to je. A w następnym wezmę się za szczegóły i przybliżę kolejne filmy i seriale, podzielę się również moją opinią na temat tego, które należy obejrzeć, a których należy się wystrzegać. Więc, na początek odrobina historii:

Początek
Był rok 1966 kiedy w NBC zadebiutował Star Trek. Pierwszy serial, później znany jako The Original Series (TOS). Było to dzieło Genea Roddenberrego (po prawej), człowieka, który uznawany jest za Georgea Lucasa Star Treka. Serial od początku był czymś innym, nowym. Opowiadał o podróżach kosmicznych statku Enterprise, pod dowództwem kapitana Kirka. W rzeczywistości jednak, pod warstwą awanturniczości i (dziś dosyć zabawnych) efektów specjalnych, kryła się wspaniała i niezwykle optymistyczna wizja przyszłości w 23 wieku, gdzie głód, wojny i rasizm są już za nami. Wizja dosyć kontrowersyjna, zwłaszcza jeśli zauważymy, że wśród głównych bohaterów znalazła się czarnoskóra kobieta i Rosjanin (w połowie lat 60 nie do pomyślenia). Serial przetrwał zaledwie 3 sezony, ale zapisał się w pamięci fanów, a powtórki cieszyły się niesłabnącą popularnością przez lata.
W roku 1973 powstał nawet serial animowany (The Animated Series lub TAS), ale nie zapisał się on niczym szczególnym w pamięci potomnych.
Dopiero w roku 1979 Star Trek powrócił i to w wielkim stylu. Star Trek: The Motion Picture zagościł na ekranach kin, przywracając starą załogę i zapisując się w historii jako jedna z najgorszych części w całej sadze. Później było już jednak z górki, kolejne lata to kolejne świetne filmy, prowadzące prosto do nowego serialu.

Złoty Wiek
W roku 1987, na fali sukcesów kolejnych filmów, postanowiono wreszcie zabrać się za kolejny serial. Tak narodził się Star Trek: The Next Generation (TNG) rozpoczynając nową epokę w historii serii (i niekończący się spór o to, kto był lepszym kapitanem Kirk czy Picard). Akcję przeniesiono niemal sto lat w przyszłość w porównaniu z TOSem, a na fotelu dowódcy nowego Enterpirisea zasiadł kapitan Picard. W kolejnych latach powstawały kolejne filmy i seriale. Deep Space Nine (DS9) i Voyager (VOY) umieściły swoją akcję mniej więcej w tym samym czasie co TNG, i znacząco rozbudowały wszechświat Star Treka, oddalając się od przygód załogi Enterpisea i pokazując inne okręty Gwiezdnej Floty.

Martwy jak Star Trek
Niestety już w Voyagerze dostrzegalne stało się zmęczenie materiału, coraz niższy poziom prezentowały również filmy, na tym etapie skupiające się głównie na załodze z TNG. Ostatnią salwą był tu Enterprise (ENT), serial który zasłyną między innymi tym, że sami fani Star Treka wystosowali petycję z prośbą o zamknięcie serialu, by nie niszczył dłużej ich ulubionej sagi. W 2005 roku wyemitowano ostatni odcinek Enterprisea i wszystko wskazywało na to, że historia Star Treka dobiegła końca.

Nowy Początek
W 2009 roku do kin trafił nowy, 11 już film z serii, nazwany po prostu Star Trek. Nie jest to jednak kontynuacja. Akcja cofa nas w czasie do samego początku, pierwszej misji oryginalnej załogi pod dowództwem kapitana Kirka, niemniej równocześnie tworzy całkowicie nową wersję rzeczywistości. Mówiąc prościej, to zupełnie nowy wszechświat, nowa seria, nowy styl i ogólnie, wszystko nowe. Taki Star Trek na miarę XXI wieku.
Na ten moment Star Trek to 726 odcinków w 30 sezonach i 11 filmów. Oraz nowy, 12 już film w drodze.

Wszechświat
Przyszłość w świecie Star Treka maluje się w bardzo jasnych barwach. Ziemia stała się centrum Zjednoczonej Federacji Planet, potężnego bytu polityczno militarnego, zrzeszającego tysiące planet i setki inteligentnych gatunków. Główną siłą Federacji jest Gwiezdna Flota, zdominowana przez ludzkość organizacja militarno naukowa, zajmująca się obroną Federacji, odkrywaniem nowych planet, nawiązywanie kontaktów z nowymi cywilizacjami, badaniem dziwnych zjawisk i ogólnie, wszystkimi najciekawszymi zajęciami w kosmosie. Oczywiście bohaterami Star Treka są właśnie oficerowie Gwiezdnej Floty, najczęściej ci służący na jej flagowym okręcie U.S.S. Enterpirise.
Oczywiście podróże kosmiczne nie byłyby możliwe bez odpowiedniej technologii. I tu mamy prędkość Warp pozwalającą na podróże z prędkością nad-świetlną, replikatory zdolne tworzyć jedzenie, ubrania itp. praktycznie z powietrza (czyniąc gospodarkę pieniężną bezsensowną, bo wszystko czego potrzebujesz możesz zreplikować w domu), teleporter pozwalający przenieść się na dużą odległość i zginąć na absurdalnie dużo niezwykłych sposobów, fazer który zabija lub ogłusza, trikorder czyli podręczny zestaw wszelkich skanerów, komunikator czyli jak wyobrażano sobie telefon komórkowy w latach 60 (byli zastanawiająco blisko) i oczywiście holodek, czyli pomieszczenie gdzie możesz spęnić wszystkie swoje marzenia przy pomocy fizycznych hologramów (lub zginąć na masę różnych sposobów, bo to urządzenie psuje się niemal tak często jak teleporter).

A teraz, na zakończenie kilka najważniejszych zagadnień i gatunków kosmitów:

 Kirk vs Picard. Spór niemal tak zły, jak Star Wars vs Star Trek. Oczywiście Kirk to klasyczny dowódca Enterprisea z lat 60 i późniejszych filmów. Picard dowodził w TNG i ostatnich 4 filmach oryginalnej serii. Każdy ma swoje zalety i wady. Sam nie będę się wypowiadał, bo nie ma o czym... to oczywiste, że Picard :P


Deflektor. W teorii jest to urządzenie, służące do spychania z drogi okrętu kosmicznych śmieci, które przy dużych prędkościach mogłyby uszkodzić kadłub. W praktyce deflektor to magiczna odpowiedź na każdą sytuację w galaktyce. Po prostu nie istnieje problem, którego nie dałoby się rozwiązać, przekalibrowując deflektor. To tak jak soniczny śrubokręt Doctora, po prostu działa, nie pytaj jak.

Red Shirts. W pierwszym serialu z lat 60, oficerowie ochrony na okrętach Federacji nosili czerwone mundury. Zwykle, kiedy główni bohaterowie ruszali na misję, zabierali ze sobą jednego lub dwóch takich oficerów "dla ochrony". Oczywiście w większości przypadków pojawiał się moment, kiedy twórcy chcieli podkreślić niebezpieczeństwo i w tym celu zabijali bezimiennego pana w czerwonym mundurze. Tak narodziło się określenie Red Shirt, oznaczające nieistotną postać, która towarzyszy bohaterom, no cóż, by zginąć. W późniejszych seriach kolory mundurów zmieniły się (czerwień przypadła szefostwu), ale określenie pozostało.

Eksplodujące konsole. Bitwy gwiezdne zawsze były problemem dla Star Treka. Jeśli zwrócimy uwagę, że najlepsze serie powstawały w latach 60 i pod koniec 80 to jasne stają się ograniczenia w efektach specjalnych, zwłaszcza w serialu telewizyjnym. Dlatego twórcy wymyślili pewną sztuczkę. Kiedy statek zostaje trafiony, kamera się trzęsie, a ekrany komputerów zaczynają iskrzyć czy wręcz eksplodować. Tym sposobem widz widzi poziom uszkodzeń i dramatyzm walki, mimo, że na ekranie cały czas widać tylko sam mostek okrętu. Jest to zrozumiały zabieg,co nie umniejsza jego efektu komicznego, zwłaszcza w wersji z lat 60.

Wolkanie i Romulanie. Wolkanie i ich tradycyjne powitanie (po lewej) to chyba jeden z najbardziej ikonicznych obrazów ze Star Treka. Rasa kierujących się logiką myślicieli i naukowców o elfickich uszach, reprezentowana przez Mr Spocka, stała się niejako symbolem serii. I również jedną z ras założycielskich Federacji. Romulanie są niejako złą wersją Wolkan. Są podstępni, bezwzględni, używają urządzeń maskujących, by podstępnie atakować z ukrycia i ogólnie dybią na terytorium i dobrobyt Federacji.

Klingoni i ich czoła. Kolejna z ikonicznych i najważniejszych ras wszechświata Star Trek. Imperium Klingońskie to państwo brutalnych, ale honorowych wojowników. Obdarzonych co więcej własnym, autentycznym językiem. Lecz nie zawsze tak było. W oryginalnym TOSie, Klingoni byli głównymi czarnymi charakterami. Pozbawionymi skrupułów i moralności odpowiednikami ZSRR, toczącymi ciągłą Zimną Wojnę z Federacją. I co gorsza, ich czoła wyglądały całkowicie ludzko i normalnie. Dopiero z czasem dodano im makijaż i całą wojowniczo honorową kulturę. Pozostał jednak jeden problem. Słynny problem Klingońskiego Czoła. Bo jak wyjaśnić, że cała rasa zyskała nagle kościane zgrubienia na czaszce? Teorii było multum, a dyskusji jeszcze więcej. Ostatecznie wszystko wyjaśnił Enterprise, i była to chyba jedna z niewielu rzeczy, które temu serialowi wyszły. Choć oczywiście wielu fanów nie uznaje za kanoniczne niczego, co powiedziano w tamtej serii, więc dyskusja trwa.

Ferengi. Po raz pierwszy pojawiają się w TNG, ale na pierwszy plan wysuwają się dopiero w DS9. Wielkousi kombinatorzy, wiecznie starający się zarobić na wszystkim. Ferengi szybko stali się postaciami typu comic relief, co nie zmienia faktu, że stanowią jedną z ciekawszych ras w serii.


Borg.
Jesteśmy Borg. Zostaniecie zasymilowani. Opór jest daremny.
Po raz pierwszy wprowadzeni w TNG, Borg stali się najmroczniejszym elementem wszechświata Star Trek. To rasa cybernetycznych zombie, podłączonych do jednej wielkiej świadomości, zwanej Kolektywem Borg. Nie uznają indywidualizmu, nie potrzebują świadomości jednostki. Co gorsza, potrafią asymilować inne istoty do swego kolektywu, zmieniając ludzi w kolejne, pozbawione indywidualizmu człony. Borg, to całkowite przeciwieństwo typowej dla Star Treka idei, że postęp technologiczny przynosi głównie dobre rzeczy. Technologiczny koszmar, który rozprzestrzenia się po całej galaktyce. Ich jest legion. Oni nie wybaczają. Oni nie zapominają. Możesz zniszczyć tysiące okrętów, ale sam kolektyw przetrwa. Odrobi lekcję. Wykorzysta doświadczenia tych członów, które zginęły i powróci potężniejszy i lepiej przygotowany. Nie można pokonać Borg. Można tylko go opóźniać i liczyć na cud. Niemniej, jako plus, po odczepieniu tych wszystkich mechanicznych elementów, niektóre człony wyglądają tak:


I to tyle w tym temacie. Następnym razem zerkniemy na konkretne tytuły, seriale i filmy z logo Star Treka. A tymczasem coś na poprawę humoru:

1 komentarz: