Jakby tego było mało, nasz bohater regularnie słyszy głosy, sugerujące, że faktycznie jest w śpiączce z której za żadne skarby nie może się obudzić.
Największą siłą serii jest zdecydowanie DCI Gene Hunt. Dowódca głównego bohatera i jeden z najlepszych gliniarzy, jacy kiedykolwiek zaszczycili swoją obecnością ekrany telewizorów. On nie puka, on wywarza drzwi. Zadawanie pytań w jego wykonaniu opiera się na biciu podejrzanego, aż zacznie gadać. Jego metoda zarządzania personelem, polega na biciu podwładnych i zamykaniu ich w bagażniku, aż zaczną się z nim zgadzać. Mówiąc prościej, Gene Hunt jest prawem! I jeśli komuś się to nie podoba, może stracić zęby. Równocześnie jednak szef wydziału zabójstw jest 100% gliniarzem. Może zdarza mu się czasami iść na kompromisy i przyjmować "darowizny" od obywateli w zamian za drobne przysługi, ale jeśli ktoś wejdzie na jego teren i spróbuje zagrozić jego obywatelom, Gene Hunt dopadnie go wszędzie, zawsze i niezależnie od tak trywialnych rzeczy jak regulamin, prawa człowieka, czy choćby faktyczne dowody. Przejawia on również fanatyczną wręcz lojalność wobec swoich ludzi, nawet tak niesubordynowanych i upierdliwych jak Sam Tyler.
Niekończący się konflikt między Samem i jego szefem jest zdecydowanie główną osią serialu. To zderzenie nowego i starego sposobu myślenia, które nieubłaganie prowadzi do ciągłych sporów i, w zaskakujący sposób, do doskonałych wyników na froncie rozwiązywania zagadek kryminalnych.
Wśród innych ważnych postaci znajduje się młody policjant rozdarty między swoich dwóch "mentorów", uparty i niezbyt bystry sierżant o ciężkich pięściach i wykształcona policjantka próbująca radzić sobie w świecie mężczyzn. Razem muszą ścigać zabójców, walczyć z kibolami, uwalniać zakładników i badać wszelkie inne zbrodnie. A wszystko to w niepowtarzalnymi i wspaniałym stylu prosto z lat 70.
Podsumowując, Life on Mars to świetna seria kryminalna z wciągającą fabułą, wartką akcją, bardzo brytyjskim humorem i doskonałymi postaciami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz