Bardziej prawdziwe słowa nigdy nie zostały wypowiedziane w tym serialu.
Rozpoczynamy drugą połowę sezonu i to zaczynamy, dla ludzi znających książki, chyba najbardziej zaskakującym odcinkiem w tym roku. Czerwona Kapłanka spotyka Aryę i spoileruje nam książki, Gendry przeistacza się w Edrica i idzie w całkowicie nieznanym kierunku i do tego ginie Ros! Zwłaszcza temu ostatniemu fragmentowi poświęcę dłuższy fragment, ale po kolei.

Scena z Czerwoną Kapłanką naprawdę mnie zaskoczyła, z jednej strony fajnie było zobaczyć tą wyraźną różnicę między podejściem do religii Melisandry i Thorosa. Tymczasem zabranie przez nią Gendrego naprawdę mnie zaskoczyło, mam kilka teorii na temat tego, jak ten wątek potoczy się dalej, niemniej tak naprawdę mam nadzieję, że serial znów mnie zaskoczy. Tymczasem rozmowa Aryi z Melisandrą sprawiła, że zadałem sobie pytanie: Czy oni właśnie zaspoilerowali mi wydarzenia z nienapisanych jeszcze książek? Wiem, że D&D znają zakończenie sagi, niemniej nigdy dotąd nie użyli tej wiedzy w tak widoczny sposób. Teraz tym bardziej czekam na kolejne odcinki, zastanawiając się, jakie jeszcze rewelacje na temat dalszych losów sagi usłyszymy właśnie w serialu.
Another One Bites The Dust:

Ros była kontrowersyjną postacią, przez pierwsze dwa sezony wielu ludzi przeklinało ją i życzyło śmierci. Oskarżano biedną "pracującą dziewczynę" o to, że zabiera czas ważniejszym postaciom, że ukradła osobowość Shae (co w sumie wyszło na zdrowie samej Shae, która w serialu jest znacząco ciekawszą postacią) i tym podobne rzeczy. Prawdę powiedziawszy, Ros nigdy mi nie przeszkadzała, zwłaszcza, że tak faktycznie pierwsza scena z ową "Córy Koryntu" która faktycznie była o Ros, to jej ostatnia scena w drugim sezonie, ta w której zostaje ona zwerbowana przez Varysa. Wcześniej pierwsza prostytutka Westeros działała jako tło dla głównych postaci, wprowadzenie do scen i okno do świata zwykłych mieszkańców Siedmiu Królestw. Możliwość zerknięcia na wielką grę oczani kurtyzany (to niesamowite, ile synonimów słowa dziwka istnieje w języku polskim). I prawdę powiedziawszy, z czasem naprawdę polubiłem postać Ros, była ona swego rodzaju dziką kartą, tworem przynależnym całkowicie serialowi, a co za tym idzie całkowicie nieprzewidywalnym dla ludzi znających książki. Nawet sam zastanawiałem się, role jakich postaci z książek przypiszą jej dalej D&D, snułem teorie, że może ona zastąpić Lady Taenę Merryweather (to byłaby ciekawa historia awansu społecznego). Tymczasem ostatecznie Ros posłużyła jako pierwsza ofiara młodego króla i równocześnie przestroga, nie każdy potrafi się wspinać po drabinie z wprawą równą Littlefingerowi i Varysowi, a jak wszyscy wiemy, w grze o tron wygrywasz lub giniesz i zasada ta tyczy się zarówno graczy jak i pionków.
Przemyślenia:
- Ciekawe czy wątek walki o status samicy alfa pomiędzy Meerą i Oshą dokądś zmierza?
- Czy ktoś jeszcze zauważył, że "przyjaciel" Theona zachowuje się jak psychopatyczna wersja jedenastego Doctora?... Guys?... Nikt? Ok.
- I królowa cierni wreszcie znalazła mężczyznę zdolnego stawić jej czoła... Tywin nadal pozostaje największym graczem przy stole.
- Littlefinger wyrasta na prawdziwy czarny charakter, powinien jeszcze podkręcać wąsa i od czasu do czasu wybuchać złowrogim śmiechem. Choć podoba mi się fakt, że faktycznie zadał sobie trud policzenia mieczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz