piątek, 12 sierpnia 2011

Eureka, Falling Skies: Sezony Pierwsze

W dzisiejszym odcinku dwa seriale na które ostatnio się natknąłem. I drobna notka, postanowiłem wprowadzić system oceny ze skalą 1 do 10, gdzie 10 to The Wire, 9 BSG i Game of Thrones a 1... nie wiem, Miecz Prawdy? Nie, chyba nawet temu, dałbym 2. Jedynka jeszcze czeka na wypełnienie.
Eureka: Sezon Pierwszy - Jak sam plakat wskazuje, mamy tu do czynienia z produkcją kanału SciFi (obecnie SyFy), który ma na swoim końcie zarówno wybitne seriale jak BSG jak i tragiczne filmy w stylu Sharktopus. Eureka w tym zestawieniu plasuje się gdzieś po środku. Ale po kolei.
Witam w miasteczku Eureka, gdzie średni poziom IQ mieszkańców jest na poziomie Sheldona i nawet miejscowy bezdomny kundel jest inteligentniejszy od ciebie. Mechanik w swoim warsztacie buduje silniki anty-grawitacyjne, w szkolnych przedstawieniach używa się Jet-Packów, a większość mieszkańców zatrudniona jest w wielkim, tajnym ośrodku badawczym, gdzie na co dzień łamie się prawa fizyki i zdrowego rozsądku. Tak Eureka to nie kolejne, przeciętne amerykańskie miasteczko, o czym szybko przekonuje się nowy szeryf (i główny bohater serii) Jack Carter. Pomysł brzmi ciekawie, niestety gorzej poszło z wykonaniem. Fabuła jest zwykle przewidywalna i niezbyt wciągająca, zwroty akcji niejednokrotnie naciągane. Niemniej jest w tym serialu coś, co sprawia, że mimo wszystko sięgnę po drugi sezon. Klimat. Absurdalnie wręcz nerdowkie miasteczko wypełnione jest małymi smaczkami w stylu inteligentnego domu, który wpada w depresję kiedy ktoś próbuje się wyprowadzić, arsenału wielkich spluw rodem z Facetów w Czerni, zainstalowanym w biurze szeryfa, czy dział strzelających Promieniami Śmierci ukrytymi pod miasteczkiem. Kolejną zaletą serialu są postacie, które mimo początkowych problemów, ostatecznie naprawdę zyskały moją sympatię. Ogólnie, serial jest taki sobie, ale zdecydowanie ma potencjał na bycie świetnym, jeśli doszlifują fabułę. I w sumie fakt, że zapowiedziano już produkcję 5 sezonu, świadczy, że tak chyba się stało. Co więcej, w kolejnych sezonach mają pojawić się James Callis (Gaius Baltar), oraz Will Wheaton.




Ogólna ocena: 5/10 (jeśli jesteś nerdem, jeśli nie, pewnie w okolicach 3)








Falling Skies: Sezon Pierwszy - Czyli serial o dzielnym historyku, walczącym z obcą inwazją... no, tyle, serial jest genialny, dostaje 10 już za sam pomysł :P. A tak poważniej. Sześć miesięcy temu zaatakowały okręty kosmiczne. Zniszczyli naszą armię, rozbili flotę, zbombardowali miasta. Później rozpoczęła się inwazja lądowa. Potężne mechy dowodzone przez Skittersów (sześcionogie poczwary). Zabijali dorosłych i porywali dzieci. Więźniom przyczepiali specjalne uprzęże zmieniające ich w niewolników. Wszystko to zostaje nam wyjaśnione w pierwszej scenie serialu, dziecięcym głosem, z dziecinnymi obrazkami, pokazującymi inwazję. Muszę przyznać, że taki początek robi odpowiednie wrażenie i wprowadza w fabułę serialu. Jak wspomniałem, wszystko to wydarzyło się pół roku przed akcją samej serii. Ta historia nie jest o walce z kosmicznymi najeźdźcami, a raczej co dzieje się po tym, jak już tą walkę przegramy.
Serial śledzi losy 2-go Regimentu Milicji Massachusett, zbieraniny wszelkich ludzi zdolnych trzymać broń, z których na przestrzeni miesięcy stworzono coś na kształt ruchu oporu. Z tym, że opór ten przejawia się głównie ochroną cywili i próbami wymknięcia się z obławy kosmitów. To raczej historia o przetrwaniu i próbie utrzymania nadziei.
Głównym bohaterem jest Tom Mason (w tej roli Noah Wyle, znany głównie z roli dr Cartera w Ostrym Dyżurze i Bibliotekarza w Bibliotekarzu) historyk i ojciec trójki synów, który w tym całym zamieszaniu został zastępcą dowódcy w regimencie. Głównie po to, by upewnić się, że stary wojskowy, jakim jest dowodzący oddziałem Kapitan Weaver, nie "przeoczy" potrzeb cywilów. No cóż, znam osobiście wielu historyków i muszę przyznać, że nie ma absolutnie nic niezwykłego w obrazie jednego z przedstawicieli tej profesji rozwalającego kosmitów seriami z kałasza i prowadzącym oddział zwiadu z wprawą wyszkolonego komandosa :P Niemniej sama postać Toma łatwo zdobyła moją sympatię. To mocno stojący na ziemi człowiek, próbujący zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie i przy okazji zrobić coś dobrego. Do tego, kiedy zaczyna mówić o historii, ludzie dookoła ziewają, co doskonale znam z własnego doświadczenia.
Świat przedstawiony to opustoszałe miasteczka, zniszczone miasta i puste drogi. Bandy degeneratów, kolaboranci i partyzanci. Mi ten klimat post-apokalipsy zdecydowanie odpowiadał. Sama fabuła trzymała poziom, rzadko popadając w przewidywalność. Postacie są wiarygodne i w większości przypadków więcej, niż jedno wymiarowe. Efekty specjalne trzymają poziom, choć często stosowane są oszczędnie.
W ostatecznym rozrachunku, może nie czekałem na kolejne odcinki z zapartym tchem, ale zdecydowanie sięgałem po nie z przyjemnością i po zakończeniu czułem się w pełni usatysfakcjonowany. Jedynym minusem który zauważyłem, to denerwujące odniesienia do amerykańskiej wojny o niepodległość. Nie są one jednak zbyt częste i ładnie usadza je jedna z postaci (nota bene moja ulubiona), stwierdzając, że to raczej podbój dzikiego zachodu z ludźmi w roli Indian. TNT już zapowiedziało sezon 2 i zdecydowanie będę go wypatrywał w przyszłym roku.





Ogólna ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz