Pamiętam kilka lat temu do kin weszło U2 3D. Jako wieloletni fan irlandzkiej grupy pośpieszyłem do kina... i to co zobaczyłem, było niesamowite. Pałeczki uderzające o perkusję, muzycy biegający po scenie, ujęcia z tłumu pełne głebi. Widziałem ten film dwa razy i dwa razy byłem pod wrażeniem.
Jakiś czas później nadszedł Avatar. I znów zostałem wbity w ziemię. Film był widowiskowy i wyglądał wspaniale w 3D. Wszyscy mówili o początku nowej ery dla kina. O wszechobecnych produkcjach 3D. I faktycznie, pojawiło się sporo, świetnie wyglądających w 3D filmów animowanych. Oraz masa, z braku innego słowa, oddającego moje podejście do tematu, gówna.
Problemem nie jest tu fakt, że kręci się filmy w 3D, problemem jest fakt, że się tego nie robi. Avatara nakręcono w 3D. U2 3D nakręcono w 3D. Transformers 3 nakręcono w 3D (Michael Bay poświęcił 9 miesięcy, na stworzenie bardziej przenośnych kamer 3D, na potrzeby filmu). I te filmy wyglądały świetnie i naprawdę wiedziałem, za co dopłaciłem tą dodatkową kasę.
Conan nie był nakręcony w 3D. Thor nie był nakręcony w 3D. Nowi Piraci z Karaibów ponoć byli, choć ja jakoś tego nie dostrzegłem. Jak więc to się stało, że Conan, Thor czy Clash of Titans weszli do kin w 3D, zmuszając nas do dopłaty i noszenia przez cały film tych cholernych okularów? Postprodukcja. Wspaniały system w którym twórcy nie muszą się męczyć i wydawać dodatkowej kasy, by nakręcić film w 3D. Zamiast tego po prostu poprawiają go po fakcie i sprzedają, jako pełnoprawne 3D. Jeśli mam być całkowicie szczery, dla mnie to oszustwo. To tak, jakby ktoś dosypał do wody trochę cukru i sprzedawał ją jako Coca Colę. Jedna wielka bzdura. Bądźmy szczerzy, Thora (który poza tym, był całkiem przyzwoitym filmem), poza scenami akcji, dało się oglądać bez okularów. W Conanie nawet w scenach akcji, ja w pewnym momencie zdjąłem okulary i prawie nie zauważyłem różnicy. Tylko taką, że pojedyncze elementy scenerii były odrobinę rozmyte. Aha i napisy nie wystawały z ekranu. Oto najbardziej 3D element przeciętnego filmu 3D, napisy na dole, które wystają do przodu i za cholerę nie da się ich przeczytać. Przynajmniej ja zawsze mam z tym problem, więc szybko przestaję zwracać na nie uwagę.
To naprawdę straszne, ale w Transformersach nawet w scenie dialogowej, było szerokie ujęcie pokazujące głębię pomieszczenia i fakt, że jedna postać siedzi wyraźnie bliżej ekranu, niż druga. Poczucie głębi. W Conanie nie było widać głębi nawet w szerokich ujęciach górskiego krajobrazu. Tym większy był mój szacunek do X-Men: First Class (który ogólnie był świetnym filmem), za to, że film ten był w starym dobrym 2D.
Podsumowując, nie mam nic przeciw filmom 3D, tak długo jak są 3D, a nie wielką ściemą. Powinno być jakieś prawo nakazujące twórcom umieszczać na plakatach wielki napis: "3D (tak naprawdę to nie)".

w zasadzie nie mam nic więcej do dodania mam w 100% identycznie odczucia a prospos pseudo filmów #@#%@#% D..
OdpowiedzUsuń