Jaime zdecydowanie podał Brienne pomocną dłoń. <perkusja>
To był dobry odcinek. Ten sezon miał dosyć powolny początek, ale teraz ewidentnie się rozkręca. Zaczynamy od wkroczenia na scenę Brutusa, dobrze, że Cezar jest po drugiej stronie Muru. Ale to oznacza, że ja na miejscu Robba trzymał bym się z daleka od senatorów.
Nadal nie wiem, co się dzieje z Theonem. To zaczyna wyglądać jak jakaś idiotycznie skomplikowana intryga ze scenami pościgowymi i odtwarzaniem sceny śmierci Boromira, tylko w dużo mniej epickiej otoczce i bez Aragorna nadbiegającego w w ostatniej chwili. Nadal czekam, co z tego wyniknie, mam nadzieję, że coś.

wrzeszczenia "Gdzie są moje smoki?!", naprawdę miło zobaczyć ją w znów w roli khalesi. Poza tym trudno mi komentować tą całą sytuację dopóki nie zobaczymy, do czego ona prowadzi (zapewne za tydzień). Więc póki co się tu powstrzymam.
Niemniej podoba mi się widoczna rywalizacja między Jorah i Baristanem i przedstawienie ich, różnych, punktów widzenia na sytuację. I jeden z moich ulubionych cytatów: „Rhaegar walczył dzielnie, Rhaegar wlaczył szlachetnie, Rhaegar walczył honorowo. I Rhaegar zginął.”
Tymczasem w jedynej karczmie w Westeros... Serio, to ta sama karczma w której Cat wzięła Tyriona do niewoli i również ta w której Ned zabił wilkora Sansy, a Ogar zarąbał przyjaciela Aryi, o czym ona sama wspomniała dzisiaj. I tu też dopadło nas najsmutniejsze wydarzenie tego odcinka, a może i sezonu... Hot Pie odszedł z Team Arya. Było to zarówno smutne, jak i absurdalnie zabawne. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że Hot Pie odszedł od stołu wygrywając, żywy i z wszystkimi kończynami na miejscu.
![]() |
The Men |
Muszę przyznać, że scena z Podem była całkowicie rozbrajająca. Choć jeszcze bardziej podobała mi się scena z krzesłami. To wyglądało, jakby twórcy zadali sobie pytanie, czy mogą wrzucić sześć świetnych postaci do pomieszczenia i przez dwie minuty obejść się bez ani jednej linijki dialogu. Jak się okazuje, mogą. I efekt jest genialny. Co więcej, fakt, że twórcy poświęcili tyle czasu na scenki komediowe mówi mi, że w tym sezonie znacznie mniej się śpieszą. Więc pewnie dostaniemy więcej obrazów z życia naszych bohaterów, zamiast ciągłego parcia naprzód.
A teraz najmocniejszy moment tego tygodnia. Jaime błyszczał już we wcześniejszych scenach z Brienne, później nawet zdołał ocalić ją przed gwałtem. Przez chwilę nawet wydawało się, że zdoła zmanipulować Locka i wyjść z opresji używając swojego czaru. No cóż, Jaime niestety dla niego, nie jest Tyrionem. I przyszło mu za to zapłacić wysoką cenę. Nóż, cięcie, ból, szok i punkowa muzyka zdająca się krzyczeć "Shit happens". Według mnie było to świetne podsumowanie całej sceny. I to jak istotnej sceny. Pamiętam, jak jeszcze w poprzednim sezonie, Jaime stwierdza, że byłby bezużyteczny, gdyby nie potrafił zabijać. No cóż, bez ręki nie jest już tym perfekcyjnym szermierzem. Nie pokona już nikogo. Pytanie brzmi, co dalej? To ciekawa sytuacja, kiedy autor buduje całą postać wokół jednej cechy, a później odbiera jej tą cechę. Teraz Jaime musi całkowicie się przebudować, znaleźć coś nowego. To będzie ciekawe, jak poradzi sobie z tym serial, i jakie będą reakcje widzów, kiedy to się stanie.
Ogólnie było świetnie, czekam na więcej.
Another One Bites The Dust:
RIP cała masa bezimiennych statystów. I ręka Jaimea, jetem pewny, że będzie mu jej brakować.
Przemyślenia:
- Świetne mrugnięcie do fanów książki, kiedy Tyrion wspomina, że jedna z prostytutek specjalizuje się w "Węźle Meereeńskim", co jest oczywiście nawiązaniem do problemów Georga Martina z dokończeniem "Tańca ze Smokami".
- The Bear and The Maiden Fair, to popularna w Westeros piosenka karczemna (zapewne stąd wybór aranżacji), jak również tytuł 7 odcinka w tym sezonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz