A teraz wracając do obecnych wydarzeń w Westeros. Kilka szybkich kwestii.
Więc teraz Sansa nawet wygląda jak Imperator i nadal jest ofiarą. To irytujące, bo zarówno Sam jak i Tyrion mieli okazję przeciwstawić się swoim oprawcom (Tyrion swojego nawet pobił), tylko ona nadal jest na łasce innych. Zderzenie wątków jej i Theona coraz mniej mi się podoba.
Jak jesteśmy przy Tyrionie, to podsumujmy. Tyrion jest niski, Jorah ubiera się na żółto, ciągle się kłócą, ale i tak trzymają się razem, ten żółty został sprzedany przez łowców niewolników, a ten niski z trudem podążył za nim... Czy tylko ja mam skojarzenia z R2-D2 i C-3PO? Szkoda tylko, że Obi-Wan umarł kilka odcinków temu.
A później na arenie, bądźmy całkowicie szczerzy, nie możliwe, żeby Dany nie rozpoznała tej żółtej koszuli. Nie po 4 latach wspólnej podróży. Ale za to Tyrion i Dany się spotkali i to po 7 odcinkach. Jestem w szoku. To póki co najlepsza zmiana w stosunku do książek, gdzie zajęło to tysiąc stron... i nadal się nie wydarzyło!
Tymczasem Stannis zderzył się z faktem, że jak się okazuje, Starkowie zawsze mają rację. Zima nadeszła.
Trzeba przyznać, że tytuł tego odcinka jest spełnioną obietnicą. W zeszłym tygodniu chciałem sceny pomiędzy Olenną a Wielkim Wróblem i tym razem dostałem prezent. I jak się okazuje, bycie 1% w Królewskiej Przystani nie jest łatwe w tych czasach. A do tego dostaliśmy jeszcze rozmowę Olenny z Littlefingerem. Tyle prezentów. Obydwie sceny były świetne, ale ta pierwsza była zdecydowanie moją ulubioną w tym odcinku. Czysta perfekcja. I zanim przejdę do finałowej sceny, jeszcze dwa przemyślenia. Po pierwsze, lubię Tommena, ale trudno nie odnieść wrażenia, że gdyby na tronie siedział Robert albo Joff, ta sytuacja byłaby już rozwiązana, a Wielki Wróbel i jego kompanii byliby niżsi o głowę. To pokazuje, że w pewnych sytuacjach, zły król jest faktycznie dobry... hmm.
I odnośnie sceny z Bronnem i Bękarcicami. To było dziwne. To znaczy, mieliśmy śpiewającego Bronna, Bękarcice, trucizny, nagość, ogólnie nie narzekam. Po prostu nie jestem pewny, co ta scena wniosła? Czy chodziło o zaznaczenie, że Tyene jest tą uwodzicielską? Bo faktycznie, póki co serial naprawdę słabo radzi sobie z przedstawianiem Bękarcic, jako osobnych postaci. Najlepiej byłoby je chyba rozdzielić. Ale pewnie metoda dania każdej sceny, też ma jakiś sens. Więc na razie Obara jest wojowniczką z włócznią, Tyene uwodzicielką z zatrutymi sztyletami (z trucizną, która najwyraźniej wymaga podniecenia ofiary, by zacząć działać, co jest dziwne i jednocześnie zaskakująco odpowiednie) i Nymeria jest tą z biczem, o której jeszcze nic nie wiemy. Trzy odcinki przed końcem sezonu... choć faktycznie, w książkach też te postacie wolno się rozkręcają. I fakt, że Bronn ciągle śpiewa o byciu zabitym przez włócznię Dornijczyka coraz bardziej mnie martwi.
A teraz podsumowanie genialnego planu Cersei:
Kto mógł się spodziewać, że pójdzie tak źle? Kto?
Choć po raz kolejny twórcy byli bardzo mili dla królowej. Tym razem katastrofa wynikała z sojuszu Littlefingera z Olenną, w książkach to była kwestia czystej głupoty Cersei. Więc i tak wychodzi na tym lepiej.
Another One Bites The Dust:
Aemon Targaryen pierwszy człowiek w historii Westeros, który umarł ze starości. Jego warta się skończyła i to ładnym cytatem z książek, nawiązującym do Dunka i Jajo . Mam nadzieję, że po wszystkim Dunk i Jajo dostaną własną mini-serię, lub coś w tym stylu.
Przemyślenia:

- W scenie pobicia Sama najsmutniejsze było to, że Sam i Gilly nie powinni nawet tam być. Powinni w tym momencie żeglować z Letniakami po drugiej stronie kontynentu.
- Czemu Jon nie wziął ze sobą Ducha? To znaczy, na szczęście dla Sama tego nie zrobił, ale równocześnie, wydaje się, że wilkor mógłby się przydać tam, gdzie Jon pojechał.