czwartek, 2 czerwca 2016

Maj z serialami

I oto dotarliśmy do finału wszystkich seriali. Przed nami cztery miesiące przerwy, zanim powrócą. A tymczasem, mamy aż dwa miesiące do nadrobienia. Zacznijmy więc od Agentów TARCZY, którzy pozostali na stanowisku sami, jako ostatni serial Marvela poza Netflixem.
Tych ostatnich kilka odcinków kręciło się już wyraźnie wokół Hive i jego wpływu na Inhumans, szczególnie Sky/Daisy. Muszę przyznać, że z jednej strony, to pokazało, że ta seria potrafi robić epickie, komiksowe historie, z drugiej, przez większość czasu zadawałem sobie pytanie "Czy nie powinni wezwać Avengers?" Jasne, w międzyczasie rozegrała się Wojna Domowa, ale i tak Vision mógłby załatwić ten cały problem dużo szybciej i sprawniej.
Patrząc jednak na całość sezonu, AoS faktycznie z każdym rokiem robi się coraz lepsze. Gorzej, że staje się też coraz bardziej ignorowane przez MCU. To tworzy dziwne rozbicie, które narasta wraz z rozwojem wątków tego serialu. I trochę mnie to martwi. Ale jestem ciekaw sytuacji wyjściowej. Kto jest nowym dyrektorem? Co kombinuje Radcliffe (który pod koniec stał się jedną z moich ulubionych postaci, nie ma to jak porządny, szalony naukowiec)? I zastanawiam się, czy przywrócą Bobbi i Huntera po tym, jak ich własny serial nie wypalił. No, cóż, zobaczymy w następnym sezonie. Ogólnie, z tych 5 seriali które tu opisuję, dałbym AoS w tym sezonie drugie miejsce.

Tymczasem gdzieś w czaso-przestrzeni. Ehh... Od początku mówiłem, że LoT nie powinno mi się podobać, aż tak bardzo. I wreszcie przestało. Lubiłem ten serial, kiedy podróże w czasie były jedynie tłem, kiedy stały się głównym tematem, całość wpadła w pułapkę bycia całkowicie debilną, słabą i pozbawioną choć cienia logiki czy oryginalności. I jeszcze ta scena z poświęcaniem się. To było koszmarne. "Ja się poświęcę. Nie to ja się poświęcę. Nie, to jednak ja to zrobię." Niech ktoś z was w końcu umrze! Bo ta scena staje się coraz bardziej niedorzeczna. I po całym sezonie, kiedy nie mogli go zabić, na końcu po prostu zabili go 3 razy. Bo czemu nie. Po czym tak, właśnie tak... Ktoś znów spróbował się poświęcić! Te postacie cierpią na poważny kompleks mesjański. I nawet nie chcę myśleć o tym, jak teraz wygląda historia. Bo zabili gościa trzy razy, w trzech różnych punktach historii i mimo to, najwyraźniej wciąż zdołał on podbić świat sto lat po swoich trzech różnych śmierciach. I zabić rodzinę Huntera, co czyni całą tą wyprawę całkowitą porażką. A najgorsze, że nadal polubiłem te postacie na tyle, żeby sięgnąć w przyszłym roku po kolejny sezon. I dzięki temu (i scenie z olbrzymim robotem, która na szczęście dla DC wyszła przed Civil War) daję im 3 miejsce.

Ehh... Flash, ty debilu. Ale po kolei. Naprawdę chcę lubić Flasha. Ten serial ma olbrzymi potencjał, świetne postacie i momentami jest naprawdę dobry. Jak choćby odcinek w którym Barry ląduje wewnątrz Speed Force.
Niestety obok tego są odcinki, w których Barry oddaje swoją moc. I z jakiegoś powodu Zoom nie zabił ich wszystkich tam i wtedy. Ten sezon w całości miał po prostu tyle zapychaczy miejsca i idiotycznych momentów. I do tego wszystkiego dochodzi finał. To było naprawdę bolesne. Więc Flash i Zoom postanawiają, że rozwiążą swój konflikt wyścigiem... Wyścigiem! Przez chwilę naprawdę spodziewałem się, że kiedy Flash ściągnie maskę, zobaczymy łysą głowę Vina Diesla. "Nie mam przyjaciół. Mam rodzinę." I to zakończenie... Ta scena sprawiła mi fizyczny ból. Dosłownie czułem, jak moje szare komórki popełniają samobójstwo, bo to była najbardziej debilna rzecz, jaką widziałem w telewizji w tym sezonie serialowym. A widziałem kilka odcinków Supergirl. I czy Barry zaledwie dwa odcinki wcześniej nie doszedł do wniosku, że odpuści sobie wreszcie wątek swojej matki, bo po dwóch sezonach wszyscy mamy już dosyć.
Ale to nic, powiedzmy sobie o pozytywach. Prawdziwy Jay Garrick był miłym gestem, zwłaszcza, że ten aktor faktycznie był pierwszym Flashem. I scena w której Barry poświęca się, by ocalić Multiwersum była dokładnym odwzorowaniem sceny z Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach, co też było ładnym gestem. Ogólnie, jak mówiłem przez cały sezon, mam bardzo mieszane uczucia i do tego to zakończenie. 4 miejsce.

Arrow tymczasem... nie miał złego zakończenia. Powiedziałbym wręcz, że te ostatnie odcinku były moją ulubioną częścią sezonu. Jasne, było to dalekie od doskonałości i wielu elementów mógłbym się czepić (pamiętacie, jak w drugim sezonie ARGUS było w stanie otoczyć całe miasto wojskiem, taka siła ognia byłaby zdecydowanie przydatna tutaj), ale było też sporo dobrego. Zdecydowanie więcej, niż złego. I doceniam żarty ze Star Treka i tym podobne popkulturowe odniesienia, od których ostatnio zaroiło się też we Flashu. I niemal oczekiwałem, że ktoś powie "Merlyn znów jest po naszej stronie, najwyraźniej to koniec sezonu." Mam nadzieję, że teraz już będą się tego trzymać we wszystkich sezonach. Ostatecznie, Arrow jest tym, czym jest. I nie ułatwiają im naciski WB, które między innymi doprowadziły do usunięcia wątku Suicide Squad i (wg plotek) również śmierci Black Canary, która ma pojawić się w filmowym uniwersum. W takich warunkach twórcy Arrow faktycznie z każdym sezonem muszą robić coraz więcej, mając coraz mniej. Mimo to, muszę oceniać efekt, na podstawie tego, jaki jest i dlatego niestety Arrow jest najsłabszym z tych pięciu seriali.

Tymczasem Gotham pozostaje najlepszym serialem w tym sezonie. Po prostu nie mogę powstrzymać zachwytów nad tą serią. I nie tylko w zestawieniu z 4 pozostałymi, ale tak ogólnie. To cholernie dobry serial. Jasne, wątek uniewinnienia Gordona był trochę nagły, ale pojawienie się super-przestępców, eksperymenty Strangea, Azrael i w końcu Trybunał Sów., w pełni to naprawiają.
I strasznie podoba mi się, że w tej wersji historii, eskalacja idzie od przestępców. U Nolana to Joker i jemu podobni byli reakcją, na pojawienie się Batmana. Ale wygląda na to, że tutaj będzie na odwrót. Tutaj to Bruce inspiruje się swoimi wrogami (co bardzo fajnie pokazali z Azraelem) i ostatecznie stanie się jakby reakcją obronną miasta. Naturalną konsekwencją tego całego szaleństwa. I bądźmy szczerzy, już w tym momencie jestem w stanie uwierzyć, że w świecie przedstawionym nam przez tą serię, ktoś może wpaść na pomysł przebierania się za nietoperza i mieszkańcy Gotham po prostu to zaakceptują. Mało tego, to nie będzie nawet najdziwniejsza rzecz, jaka zdarzy się w tamtym tygodniu. Zwłaszcza teraz, po ucieczce tych wszystkich potworów. Jestem ciekaw, czy twórcy podbiją stawkę i w kolejnym sezonie pójdą w bardziej nadnaturalne wątki, w stylu Gotham by Midnight. Tak czy inaczej, przez cały sezon to był ten serial, na który najbardziej czekałem i ani razu się nie rozczarowałem. Postacie, wątki, kreacja świata (ta wielka, Burtonowaska bomba, była świetna), wszystko trzymało poziom. Dlatego też, uznaję Gotham za najlepszy serial tego sezonu i naprawdę bije on konkurencję na głowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz