Ale zacznijmy od tego, co działo się po południowej stronie Muru. W sumie nie było tego dużo. W ogóle nie odwiedziliśmy Cersei, Dany wkurzyła się na Tyriona z bardzo głupiego powodu, a konflikt pomiędzy siostrami Stark eskalował. Nie jestem pewny dokąd to prowadzi. Wątpię, by Arya i Sansa faktycznie miały zamiar ze sobą walczyć. Z drugiej strony, nie mam zamiaru stawiać przeciwko twórcom tej serii, jeśli brną w ten wątek, to na pewno mają w tym jakiś cel. Mam tylko nadzieję, że zobaczymy ten cel jeszcze w tym sezonie.
Teraz przejdźmy do głównego mięcha tego odcinka, czyli spaceru za Murem. I tutaj muszę przyznać, że mogliby spędzić cały odcinek na rozmowach między Parszywą Siódemką i ja byłbym usatysfakcjonowany. Plany matrymonialne Tormunda i Ogar uczący go nowych określeń na penisa. Bezcenne. Gendry narzekający, że Mel go rozebrała i tak dalej. Wszystko szło dobrze, jak w jakiejś komedii, a tu nagle nieumarłe niedźwiedzie.
Po tym dostaliśmy bardzo widowiskową bitwę, w środku zamieci, gdzie nie widzieliśmy, co się dzieje i kto umiera (nikt ważny).
Następnie nasi bohaterowie wreszcie wypełniają swoją misję i łapią pojedynczego zombie. Natychmiast wysyłają Gendrego po pomoc najkrótszą trasą, podczas gdy sami zaczynają biec inną drogą... To trochę dziwne, ale sprawia, że utykają na zamarzniętym jeziorze i mogą faktycznie czekać na przybycie Daenerys. Inaczej to całe wysyłanie kruków byłoby trochę bezużyteczne. Oczywiście w międzyczasie dochodzi do kolejnej bitwy w której nikt nie ginie, a potem pojawia się Dany, pokazując, że pewnie powinni zacząć od wpadnięcia tam ze smokiem. Wtedy mogliby załatwić sprawę przed przybyciem White Maula.
A jak przy nim jesteśmy... Jestem pod wrażeniem. Ten facet dokonał tego, co nie udało się nawet Ser Bronnowi: zabił smoka! I nie potrzebował do tego fikuśnej machiny, wystarczyło mu własne ramię i trochę magii. Po tym zacząłem się zastanawiać, czy da się zrobić zombie smoka, miałem nawet całą masę argumentów za i przeciw, ale ostatecznie serial odpowiedział na to pytanie, więc zostawię je dla siebie. Dodatkowo Jon został zostawiony na śmierć, uratowany i wrócił ugiąć kolano, wszystko to w jakieś 10 minut.
Będę szczery, ten odcinek trochę mnie rozczarował. Nie dlatego, że był zły, bo zdecydowanie nie był. Po prostu moje oczekiwania były dużo większe. Spodziewałem się czegoś znacząco bardziej widowiskowego i krwawego. Ostatecznie naprawdę nie zginął nikt istotny. Ale za tydzień wielki finał, wszyscy przybywają do Królewskiej Przystani, by pokojowo radzić nad losem Westeros. Mam wrażenie, że to może się skończyć nawet większą ilością trupów, niż ta cała wyprawa (co nie będzie trudne).
Another One Bites The Dust:

RIP Benjen Stark, był... Uratował co najmniej dwójkę swoich krewnych. I w sumie na tym kończyła się jego rola w tej historii.
RIP pięciu bezimiennych tragarzy. Byli porządnymi red shirtami.
RIP Viserion, pierwszy smok, który zginął w tej historii. Teraz gra dla przeciwnej strony, a to oznacza finałową bitwę smoków!
Przemyślenia:

- Sansa ma rację, Arya nie przeżyłaby tego co ona. Z drugiej strony, Sansa też nie przetrwałaby przygód Aryi.
- Myślę, że wszyscy zawsze powinni sobie zadawać pytanie, co zrobiłaby Lady Mormont.
- Wiem, że w tych futrach i tak trudno było od siebie odróżnić te postacie, ale naprawdę powinni nosić czapki. Jeszcze się przeziębią i umrą. Poza Jonem, ponieważ...
- Mam wrażenie, że kombinacja krwi Starków i Targaryenów czyni Jona odpornym na hipotermię. To jedyne wyjaśnienie tego, że nadal żyje.
- Ta cała rozmowa o wyznaczaniu następcy sprawia, że muszę sobie zadać pytanie, czy Dany zginie?
- I jak jesteśmy przy Daenerys (bo najwyraźniej nie lubi być nazywana Dany), ona naprawdę powinna wyszkolić więcej smoczych jeźdźców, wtedy nie musiałaby się osobiście wbijać w środek pola bitwy.
- Podczas tej całej walki, na chwilę zapomniałem, że to nie Walking Dead i bałem się, że ktoś zostanie ugryziony.
- Czy twarze zmieniają też budowę ciała? Bo jestem pewny, że wszyscy by zauważyli, gdyby Sansa nagle stała się o głowę niższa.
- Duch pewnie byłby przydatny w tej całej wyprawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz