środa, 23 marca 2011

Różne: A gentleman will walk but never run

Kilka przemyśleń po pierwszym weekendzie Dni Fantastyki. Tłumów raczej nie było, ale osobiście uznaję je za sukces. Stowarzyszeniu przybyło dwóch nowych członków, ja po długiej przerwie poprowadziłem znów Warha i udało mi się zagrać świetną sesję Wolsunga u Sildara. Ogólnie zdecydowanie kciuk w górę. A teraz kilka konkretów:
Stary dobry Młotek - Warha poprowadziłem w trybie pełnej improwizacji. O tym kto gra dowiedziałem się na miejscu. Postacie były całkowicie losowe. Z fabuły miałem tylko cel misji - odzyskanie świętej relikwii. Przy okazji zdałem sobie sprawę, że po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, motywacją graczy były po prostu pieniądze. Osobiście nie przepadam za takim rozwiązaniem, złote monety to dla mnie za słaby bodziec, by budować na nim motywację postaci, ale to nic, mam już wredny plan na to, co będzie dalej. Więcej o samej sesji napiszę później, bo dopiero w tą sobotę ją kończę. Ale chciałem wspomnieć o jednym elemencie, który jest nie zastąpiony na improwizowanych sesjach. Inicjatywa graczy. Mam takiego jednego gracza, Xenonsa (choć od jakiegoś czasu nazywamy go też Raj, na cześć wiadomej postaci). Xenons to specyficzny gracz, choć chyba każdy kiedyś trafił na podobnego. Xenons ma wiele wad i dwie znaczące zalety (z których jedna bywa też wadą). Po pierwsze wykazuje dużo własnej inicjatywy, po drugie, jakimś niezwykłym sposobem zawsze potrafi wpaść na najgorszy możliwy pomysł w najgorszym możliwym momencie. W połączeniu tworzy to bombę czekającą na wybuch. Nie zliczę ile razy potrafił on zmienić prostą i przyjemną sytuację w dramatyczną walkę o przetrwanie zaledwie kilkoma zdaniami. Ten człowiek potrafi przypadkiem niszczyć królestwa, wywoływać zamieszki i czynić moje życie jako MG znacząco łatwiejszym i zabawniejszym. Zawsze warto mieć kogoś takiego, podczas improwizacji. Gdyby jeszcze nauczył się współpracować z resztą drużyny :P .
Arystokrata w kanale, czyli kilka słów o motywacji - W niedzielę, po raz pierwszy od dłuższego czasu, dane mi było zagrać sesję. I to zagrać w Wolsunga. Nigdy nie zagłębiałem się w ten system, ale lubię jego klimat. Co więcej, lubię swoją postać do niego. William hr. Marlow, obrzydliwie bogaty elficki arystokrata który nigdzie nie rusza się bez lokaja uzbrojonego z filiżankę herbaty. Na ostatniej sesji natknąłem się jednak na pewien problem. Otóż fabuła sesji pchała nas niebłagalnie na niebezpieczną, podziemną wyprawę. I tu w pewnym momencie, chcąc nie chcąc musiałem sobie zadać pytanie "Czemu moja postać to robi?". To groźne pytanie, nieprzyjemne pytanie. I nie mogę nawet winić MG, bo on dał mi dosyć powodów. Socjalistyczny szaleniec próbował obalić święty, odwieczny podział klasowemu. Domagał się praw pracowniczych, związków zawodowych i tym podobnych bzdur, co już samo było powodem, by dać mu nauczkę. Co więcej uprowadził arystokratów, wśród nich kobietę z którą flirtowałem na początku sesji. Dla każdego gentlemana to dosyć powodów, by ruszyć do akcji. Problem w tym, że William którego ja wymyśliłem, był bogatym domatorem, nie lubiącym brudzić sobie rąk. Typowym salonowcem, lubującym się w intrygach, gierkach towarzyskich i brzydzącym jakąkolwiek formą wysiłku fizycznego. William z mojej głowy po prostu wyszedłby z tego tunelu, zadzwonił do swojego dobrego znajomego szefa policji i wysłał tam na dół całą armię, po czym z uczuciem spełnionego obowiązku wsiadł na prywatną wiwernę i poleciał szukać kolejnego przyjęcia. I co zrobiłem? No cóż, mając do wyboru między koncepcją postaci a dobrą zabawą, zawsze wybieram to drugie. I tak William doszedł do wniosku, że jego życie ostatnio stało się trochę nudnawe i może trochę emocji mu nie zaszkodzi. Nawet jeśli te emocje miały być  brudnym tunelu (to chyba najbardziej mi przeszkadzało). Więc poszedłem z innymi, starając się jak najwięcej narzekać na warunki i ograniczać własny wkład do dawania rad i atakowania najmniej groźnych przeciwników. Czemu o tym wszystkim piszę? By przypomnieć coś, o czym ludzie czasami zapominają. Koncepcja postaci nie jest wyryta w kamieniu i NIGDY nie powinna być używana jako usprawiedliwienie dla własnej bierności. Nigdy nie mówcie "Zrobiłbym coś, ale koncepcja postaci mi nie pozwala" albo "Mam pomysł, ale moja postać jest za głupia, by na to wpaść." To bzdura, twoja postać jest po to, by dostarczyć ci zabawę. Jeśli twoja postać powstrzymuje cię przed czerpaniem przyjemności z gry, to to zła postać jest. Zmień ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz