wtorek, 1 maja 2012

Game of Thrones, odc. 15: The Ghost of Harrenhal (2x05)

I oto nadeszła połowa sezonu. Ogólnie poprzedni odcinek zrobił na mnie większe wrażenie, ale trzeba przyznać, że ten był naprawdę treściwy. Byłem wręcz zaskoczony, że trwał on jedynie standardowe 50+ minut. Dużo informacji i jeszcze więcej ustawiania sceny i zamiatania po otwierającej odcinek scenie. Gra znów uległa zmianie i serial wyraźnie dąży teraz w kierunku finałowego starcia, kiedy zarówno Stannis jak i Tyrion szykują się na bitwę o Królewską Przystań. Ale nie wybiegajmy do przodu, jeszcze wszystko może się przecież zmienić (zwłaszcza z taką ilością odstępstw od książki). Do tego ewidentnie mieliśmy tu więcej magii.

Więc po kolei. Najważniejszy w tym odcinku był fakt, że wreszcie, po raz pierwszy w tym sezonie, mamy okazję zobaczyć RICKONA! On nadal tu jest i najwyraźniej w czasie kiedy go nie widzieliśmy, doskonalił sztukę łupania orzechów. Osobiście nadal twierdzę, że Rickon wygra w Grze o Tron, ponieważ wszyscy o nim zapomną i wymordują się nawzajem.

Tymczasem Tyrion znęca się nad Lancelem. Ahh, naprawdę mógłbym patrzeć na tą scenę dłużej. Nieważne czy robi to Robert czy Tyrion, upokarzanie Lancela po prostu nie przestaje mnie bawić.
Podoba mi się również fakt, że zachowano tekst o demonicznej małpie. W książce niewdzięczność pracy Tyriona była dosyć istotna i cieszę się, że serial też zaczyna dawać to do zrozumienia.
I wreszcie piromanta Hallyne. Grający go Roy Dotrice miał pierwotnie grać Arcymaestra Pycella, ale niestety rozchorował się przed rozpoczęciem zdjęć. Poza tym, sam aktor jest bliskim znajomym Georga Martina, przez co, między innymi, jest on głosem czytającym książkę w większości audiobooków. Scena sama w sobie była świetna. Zwłaszcza komentarze Bronna odnośnie bitew. Zdecydowanie za mało jest go w tym serialu. Poza tym, pokazuje to wyraźnie nowy kierunek dla fabuły. Stannis szykuje plany ataku na stolicę, Tyrion po raz pierwszy wyraźnie szykuje się do obrony. Do tej pory sezon zdawał się zmierzać donikąd, dopiero śmierć Renlyego narzuciła kierunek i tempo, podobnie jak atak Jaimego na Neda sezon wcześniej.

Tymczasem Arya spotyka dżina, który obiecuje jej spełnić trzy życzenia. Niestety całość ma miejsce w Westeros, więc dżin jest byłym skazańcem, a życzeń można użyć tylko do zabijania ludzi. Zgaduję, że pewnie mogło być gorzej. Przynajmniej w międzyczasie, Arya ma okazję posiedzieć z Tywinem i muszę przyznać, że to jak na razie chyba najlepsza zmiana w stosunku do książek. Ich wymiana zdań była świetna, podobnie jak wzajemne spojrzenia po tym, jak Arya stwierdziła, że każdego da się zabić. Ten serial zdecydowanie potrzebuje więcej Tywina.

Islandia wygląda pięknie. Kręcone tam ujęcia wyglądają wspaniale. Wprawdzie w książkach Pięść Pierwszych Ludzi opisana była zupełnie inaczej, ale to nic, ta wersja robi większe wrażenie. Choć powiem szczerze, że panująca na zewnątrz temperatura znacząco utrudnia mi wczucie się w sytuację Jona i jego towarzyszy. Z innych obserwacji, ciekawe, że Qhorin Półręki jest jedynym istotnym członkiem Nocnej Straży, który wpadł na pomysł, by ubrać czapkę! Nic dziwnego, że w książkach regularnie pojawiali się Strażnicy, którzy stracili uszy z powodu odmrożeń.

Smok, księżniczka, czarnoksiężnik i banda Dothraków wchodzą do baru... No cóż, miło zobaczyć smoki i odrobinę magii, ale bardziej ciekawi mnie, co dalej. Xaro z serialu zdecydowanie nie jest swoim odpowiednikiem z książki. Podobnie wątek Qarth zdaje się nie odpowiadać swemu pierwowzorowi. Nie uważam tego za nic złego, wręcz przeciwnie, wątek ten w książkach był raczej nudnawy, poza ostatnimi dwoma rozdziałami, niemniej ciekawi mnie, jak go poprowadzą i co stanie się dalej. To miłe uczucie, nie wiedzieć co się stanie w tej historii. I magia, okazuje się, że nadal oglądamy serial fantasy, czasami łatwo o tym zapomnieć.

Another One Bites The Dust: 
RIP Król Renly Baratheon Pierwszy Tego Imienia. Zabity przez Cienistego Zabójcę. Szkoda, zawsze lubiłem Renlego i muszę przyznać, że uważałem go za najlepszego potencjalnego króla, spośród tych którzy bezpośrednio biorą udział w wyścigu. Jego orientacja seksualna, sugerowana w książkach i wyraźnie pokazana w serialu, wywoływała sporo kontrowersji. Ostatecznie był chyba pierwszym homoseksualnym królem w historii telewizji. Osobiście zapamiętam go głównie ze sporu z Robertem podczas polowania w pierwszym sezonie i negocjacji ze Stanisem w poprzednim odcinku. Tak czy inaczej, dobra, ważna postać i świetny zwrot akcji.

Ogólnie był to solidny odcinek. Ten sezon zdecydowanie jest lepszy od pierwszego i liczę, że przed zakończeniem będzie jeszcze lepszy.

Przypadkowe przemyślenia:
- Czy mi się zdaje, czy jedyna obnażona klatka piersiowa w tym odcinku należała do Gendrego? Czy to czyni The Ghost of Harrenhal pierwszym pozbawionym erotyzmu odcinkiem Gry o Tron? Na pewno pierwszym w tym sezonie.

- Okazuje się, że wrota do skarbca Xaro, które otworzyć można tylko medalionem, naprawdę działają. Niby mała rzecz, ale przywiązanie do szczegółów ekipy odpowiedzialnej za rekwizyty znów mnie zaskoczyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz