Obsada:
Akodo Katsu (Lew) - "Mam plan."
Mirumoto Hotaka (Smok) - "Jestem pewien, że gdzieś o tym czytałem."
Kakita Kintaro (Żuraw) - "Pozwól, że ja z nimi porozmawiam."
Bayushi Rei (Skorpion) - "Powiedz tylko, co trzeba załatwić."
Poranek:
Hotaka otworzył oczy czując na twarzy pierwsze promienie słońca. Wstał powoli i rozejrzał się po ogrodzie w którym zwykł sypać. Minęły tygodnie, ale spokój tego miejsca i panująca tu harmonia nadal go zachwycały. Skłonił się głęboko Amaterasu i przystąpił do porannej medytacji, starając się uspokoić umysł i przygotować ducha na nadchodzący dzień.
Katsu otworzył oczy, ziewną głośno i natychmiast zerwał się ze swojej maty. Z typowym dla siebie nadmiarem energii przystąpił do porannej gimnastyki. Skłony, przysiady, pompki. Dopiero po kilkunastu minutach uznał, że jest gotów. Ubrał się szybko i ruszył do dojo na poranny trening.
Rei otworzyła oczy i badawczo rozejrzała się po pomieszczeniu. Szybko i bezszelestnie wstała, wyjęła lustro i pośpiesznie ułożyła włosy, potem zabrała się za dobranie stroju na dziś. W krótkim czasie znalazła coś odpowiedniego, praktycznego, ładnego i odpowiednio dużo odkrywającego. Później zapisała kodem kilka słów w dzienniku i ruszyła na poranny trening.
Kintaro otworzył oczy i przekręcił się na drugi bok. W pokoju obok słyszał ćwiczącego Lwa i wiedział, że nie będzie mu dane dłużej spać. Powoli wstał i zabrał się za poranne przygotowania. Wyjął lustro i zaczął czesać włosy, potem przez kilka minut dobierał odpowiedni struj. Zrozumiał, że czas się zbierać, kiedy usłyszał dudniące kroki Katsu biegnącego korytarzem.
Hotaka wstał, zebrał swoją matę i ruszył do pomieszczenia, które powinno być jego sypialnią. Wszedł do środka złożył matę w rogu i wziął ze skrzyni jedno z trzech, identycznych, prostych kimon. Ubierając się zerknął na zajmujące większość pokoju zwoje, po czym ruszył na trening.
Katsu zapalił świeczkę w kapliczce swoich przodków i przez chwilę modlił się, prosząc ich o przewodnictwo. Dokładnie kiedy skończył, drzwi do dojo otworzyły się.
Rei wkroczyła do dojo cicho i przez chwilę przyglądała się modlącemu się Lwu. Dopiero nadejście Smoka zwróciło uwagę Katsu.
Kintaro spokojnie wkroczył do dojo. Jak zwykle był spóźniony i jak zwykle spotkał się z wyrazem niezadowolenia na twarzy Lwa. Uśmiechnął się tylko przyjaźnie, z aprobatą rzucił okiem na dzisiejszy struj Rei, podniósł boken i zabrał się za trening.
Hataka podszedł do studni, wylał na siebie kilka wiaderek wody, wyuczonymi ruchami ogolił głowę, wrócił do swojego pokoju i czytał do czasu śniadania.
Katsu został w dojo jeszcze długo po tym, jak inni wyszli. Uparcie ćwiczył z niemalejącym zapałem. Dopiero dzwonek wzywający na śniadanie oderwał go od pracy. Wybiegł szybko na dziedziniec, wylał na siebie wiaderko wody i pobiegł jeść.
Rei powolnym krokiem udała się wziąć kąpiel po porannym treningu. Długo leżała w wannie, obmywając się dokładnie, wcierając w skórę wonne olejki. Wyszła dopiero na śniadanie.
Kintaro skończył trening jako pierwszy, jak zawsze. Pośpiesznie poszedł do łaźni. Szybko wziął kąpiel, by zwolnić pomieszczenie dla Rei. Wychodząc dorzucił kilka drewien do ognia, by utrzymać ciepło. Sam udał się do swojego pokoju, wyjął kartkę papieru i zaczął szkicować nowy rysunek. Dopiero dzwonek na śniadanie połączony z burczeniem w brzuchu wyrwały go z zapału twórczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz